Translate

piątek, 23 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 7

Bridgit POV.

Siedziałam otępiała przez dłuższą chwilę. W myślach przetwarzałam jego słowa. Czy on właśnie powiedział że zabije mojego ojca? Nie to nie może być prawda. Przecież on nie wie gdzie szukać. Nie zna go. Nie ma szans żeby mu się udało go znaleźć. Prawda? A jeśli... Co jeśli go dorwie i zabije. Co jeśli mój popieprzony ojciec zrobi krzywdę jemu. Nie. Nie mogę na to pozwolić. To się nie może tak skończyć. On nie może zabić mojego ojca. Wiem to dupek i możliwe że nie zasługuje żeby żyć ale to w końcu mój ojciec. Kocham go pomimo tych krzyw jakie mi wyrządził. Poderwałam się z miejsca i wybrałam numer do Jamiego. Szybko odebrał.

-Hej co się stało. Jestem zajęty.-mówił pospiesznie.

-Chciałam się tylko zapytać gdzie jesteś.- powiedziałam cicho.

-Jak to gdzie. Przecież ci powiedziałem. Lecę do Kanady. Ja nie rzucam słów na wiatr. Ten sukinsyn za to zapłaci.- po tych słowach się rozłączył. O cholera. Tylko nie to. I co ja mam teraz zrobić. Jemu na pewno uda się go znaleźć. Przecież on jest niebezpieczny. Trzęsącymi się dłońmi wybrałam numer pod który miałam nadzieję nigdy nie zadzwonię i mój umysł wyprze go z pamięci. Mój oddech był urwany a każdy sygnał przyspieszał bicie mojego serca.

-Halo.- odezwał się ten oblech. Wstrzymałam oddech słysząc jego głos. Głos człowieka który zniszczył mi życie. Człowieka który krzywdził mnie i moją psychikę. Człowieka który miał czelność nazywać się moim ojcem.- Kto mówi. Słyszę jak oddychasz. Wiem że tam jesteś.


-To ja.-powiedziałam drżącym głosem.

-Moja wyrodna córka raczyła się odezwać. Gdzie jesteś mała dziwko! Masz wracać do domu. Twoje miejsce jest tutaj.-zaczął krzyczeć.

-Nie wrócę do domu.- zaczęłam szlochać.- chcę cię tylko ostrzec. Ktoś chce cię zabić. Ktoś kto dowiedział się o tym co mi robiłeś przez te wszystkie lata.-mówiłam tak cicho że nie miałam pewności czy mnie słyszy.

-Ty dziwko nasłałaś na mnie jakiś alfonsów! Znajdę cię obiecuję ci to. Tak cię wyrucham że nie będziesz wiedziała jak się nazywasz a później cię zabiję.- zaczął krzyczeć a ja szybko się rozłączyłam. Zaczęłam płakać. Jak to możliwe że ten psychol jest moim ojcem. Czemu drzemie w nim taka nienawiść do mnie. Co ja mu takiego zrobiłam. Udałam się do łazienki i umyłam twarz. Jestem rozdarta. Z jednej strony żałuję że do niego zadzwoniłam i ostrzegłam. Ale z drugiej uważam że powinnam. Dobrze zrobiłam?


*tydzień później*

Minął tydzień a ja nie mam żadnych wieści od Jamiego. Czy coś mu się stało. Czy go odnalazł. Niepewność mnie zabijała. Cały ten czas leżałam w łóżku i wpatrywałam się w telefon. Muszę się w końcu dowiedzieć prawdy. Nie mogłam dużej wysiedzieć w miejscu... Obudziło mnie walenie do drzwi. Jezu zasnęłam... Która godzina.. Jaki dziś dzień. Poderwałam się z łóżka i poszłam do drzwi. Zaraz chyba ktoś wyważy mi drzwi. Podeszłam do nich szybko i je otworzyłam. W drzwiach stał wściekły Jamie.O matko. Czuję kłopoty.

-Czy ty sobie ze mnie kurwa żartujesz.- popchnął mnie na ścianę i wszedł do środka. Zatrzasnął drzwi i podszedł do mnie. Złapał za szyję i ścisnął mocno. Nie mogłam oddychać. Oczy zaszły łzami. Chyba widział że dłużej tak nie pociągnę bo lekko rozluźnił uścisk na mojej szyi jednak nadal jej nie puścił. Wpatrywał się we mnie groźnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Jesteś dziwką jak mogłaś go ostrzec.-zaczął na mnie krzyczeć. O matko. Cała krew odpłynęła z mojej twarzy. Zrobiło mi się niedobrze. Czyli on wie. Wie że mu powiedziałam. Ale jak. Skąd. Widział się z nim. Zrobił mu coś. Widzę że z nim wszystko w porządku. - Byłem tam w twoim domu. Dobijałem się dobre 10 minut. Uznałem że albo się chowa albo go nie ma w domu. Wyważyłem drzwi. Było tam jak na melinie. Nie wiem jak mogłaś tak długo tam wytrzymać. Śmierdziało padliną i stęchlizną. Zacząłem przeszukiwać dom. Byłem w piwnicy. Opisałaś to miejsce tak dokładnie. Wiesz co tam znalazłem... Martwą nastolatkę. Była przykuta do łóżka cała we krwi i naga. Musiał ją długo tak przetrzymywać. Była wychudzona i posiniaczona. Nie mogłem na to patrzeć. Wtedy zapragnąłem zabić go jeszcze bardziej bo to mogłaś być ty. Zacząłem szukać dalej. Znalazłem w kuchni kartkę.- wyciągnął z kieszeni zgnieciony świstek i pokazał mi go. To pismo rozpoznałabym wszędzie.

"Ta głupia dziwka wszystko mi powiedziała. Już mnie nigdy nie znajdziesz fagasie. Za to ja już wiem gdzie ona jest. Nie ujdzie jej to płazem. Jest moja i tylko moja. Tylko ja mogę ją pieprzyć. Myślisz że nie wiem że jest w Londynie..."

O Boże. on wie. On wie gdzie jestem.

-Szukałem go kurwa cały czas ale zapadł się pod ziemię. Zadowolona.- Nie odpowiedziałam bo poczułam mocne uderzenie w twarz. Upadłam na zimną podłogę. Cała prawa strona twarzy mnie bolała i piekła. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach. Uderzył mnie. Zrobił to. Na prawdę to zrobił. Zaczęłam płakać. Myślałam że chociaż on po tym wszystkim nigdy nie podniesie na mnie ręki.

-Czas żeby ktoś nauczył cię posłuszeństwa.- Po tych słowach wymierzył kolejne mocne uderzenie...



Harry POV.

Siedziałem w salonie. Były straszne nudy. Nic nie chciało mi się robić. Mimo że wszyscy byli w domu było cicho i... nudno. To nienormalne w naszym domu. Coś się stało? czemu nikt nic nie odwala. Może lepiej się stąd ulotnić zanim nuda zabije mnie doszczętnie. Nie mam zamiaru oglądać kolejnego odcinka durnej bajki którą ogląda Niall i Zayn. Siedzą tak zafascynowani że pewnie nie zauważą jak wychodzę. Niestety przeliczyłem się. Gdy tylko wstałem oboje na mnie popatrzyli.

-A ty dokąd?- zapytał zdziwiony Zayn.

-nie wiem. Nudzi mi się. Nie mam zamiaru zdychać przez resztę dnia na tej kanapie i oglądać durne bajki.- byłem rozdrażniony. Wiedziałem jakiej odskoczni było mi potrzeba. Club Frenzy. Dawno tam nie byłem. Może Jamie ma jakiś nowy nabytek. Tak. Tak właśnie zrobię. Mimo że club jest otwarty praktycznie całą dobę prawdziwa impreza zaczyna się dopiero późnym popołudniem. Akurat zdążę się wyszykować. Bez słowa pobiegłem do siebie przeskakują po dwa stopnie. Nie mogłem się doczekać. Mój kutas również. Mimo że dzisiaj obiecałem sobie że zamówię tylko taniec wiedziałem że i tak będzie przyjemnie. Wszedłem pod prysznic i cały wykąpałem się w gorącej wodzie. Wysuszyłem i wymodelowałem włosy. Założyłem świeże bokserki Calvina Kleina. Wszedłem do garderoby i zacząłem przeglądać ciuchy. Zdecydowałem się na granatową koszulę w białe serduszka i do tego Czarne obcisłe rurki.Spryskałem się ulubionymi perfumami i gotowe. Elegancko ale na luzie. Świetnie. Wziąłem jeszcze portfel i telefon i wyszedłem z pokoju. Na dole założyłem białe converse i byłem gotowy do wyjścia. w tym samym momencie w przedpokoju stanął Zayn.

-A ty gdzie się wybierasz.- zapytał zakładając ręce na piersi. Przewróciłem oczami.

-Jeszcze nie wiem. Chcę się odmóżdżyć.-Powiedziałem zgodnie z prawdą. Chyba da mi spokój.

-No niech ci będzie ale uważaj na siebie i nie wracaj zbyt późno.-uśmiechnął się do mnie.

-Jezu Zayn zamieniłeś się rolami z Liamem.- zaśmiałem się ale widząc jego minę spoważniałem.- dobra będę uważać i nie wrócę zbyt późno.- pożegnałem się krótkim hej i wyszedłem pospiesznie zanim znów by mnie zatrzymał.

Po pół godzinie byłem już na miejscu. Musiałem uważać żeby nikt mnie nie zauważył. To by była prawdziwa sensacja. Harry Styles w Clubie nocnym. Świetnie. Nie chcemy teraz żadnych sensacji. Wszedłem tylnym wejściem. Zacząłem szukać w tłumie Jamiego. W końcu go znalazłem krzyczał na jakąś blondynkę. Nie wiedziałem kim jest ale po skąpym stroju mogłem dać sobie rękę uciąć że tu pracuje. Szybko poszedłem w ich kierunku. Gdy byłem już blisko zauważyłem że dziewczyna jest śliczna. Idealna. Szybko pokonałem odległość między nami i przywitałem się z chłopakiem.

-Harry jak miło cię widzieć. Dawno nas nie odwiedzałeś.-powiedział witając się męskim uściskiem.

-No wiesz trasa.-odparłem

-No tak tak. Popatrz na nasz nowy nabytek.- wskazał na przestraszoną dziewczynę obok niego. Nie pasowała do tego miejsca. Chłopak dość mocno ją złapał za ramię aż ta się skrzywiła.- Przywitaj się ładnie.- syknął do dziewczyny. Ta niepewnie się do mnie zbliżyła. Popatrzyłem na nią. Była zbyt słodka do takiego miejsca. Zbyt młoda. Popatrzyłem na Jamiego. Ten niewzruszony odszedł mówiąc że jest dzisiaj cała moja. Zabrałem ją do swojego stałego miejsca. Usiedliśmy na miękkiej ciemnej sofie. Widziałem jak dziewczyna trzęsie się ze strachu. Chciałem dodać jej jakoś otuchy.

-Od dawna tu jesteś.- nic nie powiedziała. Chwile się wpatrywała w swoje ręce aż wreszcie podniosła na mnie wzrok. Zauważyłem sporego siniaka na jej policzku. Był zakryty mocnym makijażem ale lekko widać było jego kontury.

-Około 2 tygodnie.-szepnęła.

-Jak poznałaś Jamiego.- zapytałem.

-Pan mnie uratował. Pan chce mojego dobra.-szeptała. Boże co ten dupek jej zrobił.

-Czemu nazywasz go panem.- Jakoś sobie nie przypominam żeby inne dziewczyny tak do niego mówiły. Dziewczyna zmarszczyła brwi.

-Pan tak każe. Jestem jego muszę się jego słuchać. Muszę sprawić żeby pan był zadowolony. Nie mogę go zawieść. Raz go zawiodłam był zły. Bardzo zły. Nie chcę znów czuć jego złości.- czyli to ten dupek ją uderzył. Czemu... Nigdy się tak nie zachowywał w stosunku do swoich pracownic.

-Jak się nazywasz.- zapytałem.

-Bri... Evelin.-coś mi tu nie pasowało. Evelin to musiał być jej przydomek. Każda z tych dziewczyn taki posiada.

-A jak naprawdę się nazywasz.-zapytałem przysuwając się bliżej niej i lekko obejmując. Chciałem żeby miała poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem dlaczego ale wiedziałem że tak trzeba.

-Bridgit-szepnęła i wtuliła się w moje ciało.

-Ja jestem Harry. Miło mi cię poznać.- szepnąłem i ucałowałem czubek jej głowy...






*****************8
Hej kochani wybaczcie mi moją długą nieobecność.
Nie ma się co usprawiedliwiać. Znowu nawaliłam. Jestem do bani. Wybaczcie.
Obiecuję że się poprawię. Ale serio nie miałam weny i nie chciałam pisać na siłę. No bo nie oto chodzi.
Rozdział jest taki sobie wiem i przepraszam.
Kolejny pojawi się niedługo(wiem że zawsze to mówię ale teraz obiecuję że jeszcze w tym miesiącu)
KOCHAM WAS
HAzzowa. :****

wtorek, 6 stycznia 2015

LIEBSTER AWARDS

Zostałam nominowana przez blog
 http://moments-one-direction-opowiadanie.blogspot.com/

za nominację ogromnie dziękuję i przepraszam że piszę dopiero teraz

Pytania do mnie.

1. Ulubione danie?
2. Za co kochasz , lubisz, szanujesz ?
3. Twój próg bólu?
4. Miejsce za które oddałabyś daną chwilę?
5. Satysfakcja? z czego?
6. Nie mogę doczekać się...?
7. Ulubiony dźwięk?
8. Palcem po mapie ..zatrzymuję się gdzie i dlaczego?
9. Co sprawia że masz ciarki?
10. Być jak...?
11. ulubione słowo?


Odpowiedzi.

1. lazania 
2. za charakter.
3. Jestem słaba :D wszystko mnie boli więc mój próg jest strasznie niski :D
4. Londyn
5. Z życia 
6. Wakacji 
7. dzwonka na przerwę w szkole :)
8. Londyn bo kocham to miasto i moim marzeniem jest tam pojechać.
9. horrory :D
10. ptak żyć bez żadnych granic
11. zaraz :D

Pytania moje.

1. Ulubiony członek 1D?
2. Ulubione danie?
3. Znienawidzone miejsce?
4. Najlepsze wakacje?
5. Ulubiony kolor?
6. Wiek?
7. Imię?
8. Ulubiona książka?
9. Ulubiony film?
10. Co sprawia że się uśmiechasz?
11. Czego nigdy nie zmieniłabyś w swoim życiu?


Nominuję blogi.

1.http://this-is-beyond-me-styles-fanfiction.blogspot.com
2.http://ijustwannaseeyouimaginyo1d.blogspot.com
3.http://dearlyangelbadhoran.blogspot.com
4.http://darkangelliampayne.blogspot.com
5.http://cityofdeathfanfiction.blogspot.com
6.http://odprzypadkudomilosci-harrystyles.blogspot.com/search/label/Kontakt
7.http://niedostepnamilosc.blogspot.com
8.http://littledaddysgirlhardfuck.blogspot.com

A co do rozdziału. Bardzo was przepraszam nawaliłam na całej linii. Zupełnie straciłam wenę na to opowiadanie. Obiecuję że w tym miesiącu pojawią się 2 rozdziały. Wybaczcie mi.
KOCHAM WAS
Hazzowa :***

czwartek, 27 listopada 2014

ROZDZIAŁ 6

Bridgit POV


Bałam się. To wiedziałam na pewno. Nie wiedziałam jak daleko Jamie się może posunąć. Jak on to powiedział będzie mnie testować. Tylko o co mogło mu chodzić. Wiedziałam że wiąże się to z seksem jednak nadal nie wiedziałam o co mu dokładnie chodziło. Przecież już mnie testowali. Dlaczego musiał znów mi to robić. Dlaczego musiał na nowo rozdrapywać moje  rany. Już dosyć zostałam psychicznie jak i fizycznie zraniona. Do tego nie poprawiał nic fakt że za kilka tygodni może krócej miałam się stać pełnoetatową dziwką. Nawet w najgorszych koszmarach nie śnił mi się tak potworny los. Co ja takiego zrobiłam że zostałam tak skrzywdzona przez los. Upadłam n miękką pościel. Jamie położył się na mnie mocno mnie całując. Oddawałam każdy jego pocałunek. musiałam być mu uległa. Nie wiedziałam do czego może być zdolny. Czy był w stanie mnie uderzyć gdybym mu się postawiła? Wplotłam dłonie w jego włosy przyciągając go bliżej siebie. Musiałam się postarać. Może jeśli teraz będzie jeszcze bardziej zadowolony da mi spokój. A co jeśli jeszcze bardziej mu się to spodoba. Może będzie chciał mnie tylko na wyłączność.W sumie wolałabym to niż sypianie z wieloma mężczyznami. To było obrzydliwe i niesmaczne. Moim marzeniem było znaleźć tego jedynego. Kochać się tylko z nim. Tylko z jednym mężczyzną. Teraz miało mieć połowa Londynu. Na samą myśl robiło mi się słabo. Oderwałam się od niego chcąc zaczerpnąć powietrza którego już mi brakowało. Jamie poruszył się ocierając swoim penisem o moją kobiecość. Czułam jaki jest twardy. Przełknęłam głośno ślinę bo wiedziałam jaki jest wielki. On miał się we mnie zmieścić. Przecież to jest niemożliwe. Prędzej mnie rozerwie. Posłusznie lekko się podniosłam gdy zaczął ściągać ze mnie jedwabną piżamę. Od razu dopadł moje piersi. Lewą intensywnie ugniatał natomiast prawą ssał i przygryzał. Musiałam przyznać z wielką niechęcią że mi się to podobało. Czułam się dobrze. Robił mi dobrze. Ssał moje twarde sutki a ja czułam jak staję się mokra tam na dole. Uśmiechnął się zadziornie gdy jęknęłam gardłowo. Sprawiało mu to satysfakcję z tego że doprowadza mnie do takiego stanu. oderwał się od moich piersi i przyssał do obojczyka pozostawiając na nim bolesne malinki. Podchodziły wręcz krwią. Jęknęłam z bólu na co od razu zaprzestał danej czynności. Uśmiechnął się przepraszająco i lekko pocałował siniaki.

-Chcę żebyś czuła się dobrze. Nie chcę wyrządzić ci krzywdy. Rozumiesz.- nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Z mojego mózgu została tylko papka a jeszcze nic ze mną nie zrobił. Pokiwałam tylko głową że rozumiem. Znów złączył nasze usta. Miałam na niego ochotę. I to wielką. Co się ze mną dzieje. Przecież to jest niedorzeczne. Nie powinnam się tak zachowywać. Nie powinnam tego czuć. A czułam się podniecona i to do granic możliwości.Zszedł pocałunkami na moje podbrzusze. Wierciłam się pod nim i wiłam. Nie mogłam wytrzymać w jednej pozycji. Nosem jeździł po linii spodenek.Przez moje ciało przechodziły dreszcze podniecenia. Wcisnęłam głowę w poduszkę i jęknęłam głośno. Jamie zaśmiał się zdejmując ze mnie spodenki. Byłam naga. Powinnam być skrępowana jedna nic takiego nie czułam. Czułam jedynie podniecenie. Jamie przybliżył niebezpiecznie twarz do mojej świętości. Mocno zassał łechtaczkę a ja aż zachłysnęłam się powietrzem. Jego sprawny i wyćwiczony język znęcał się nad moją cipką. Jęczałam i wiłam się pod nim. Mocniej przytrzymał moje biodra aby spokojnie mógł wykonywać swoją czynność. Jego język wnikał głęboko we mnie. Nie mogłam już wytrzymać. Czułam narastające podniecenie. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Było mi tak niesamowicie dobrze. Doszłam niemalże od razu gdy jego dwa palce zwinnie poruszały się w moim wnętrzu. Krzyknęłam jego imię gdy intensywny orgazm przeszył moje ciało. Długo nie mogłam dojść do siebie. Próbowałam unormować oddech jednak mi się to nie udało. Poczułam jak Jamie kładzie się na mnie. Czułam jego twardą erekcję gdy przycisnął swoje biodra do moich. Jęknęłam głośno. Znów byłam gotowa. Co on ze mną do cholery robił. Zaśmiał się dźwięcznie. Nawet nie wiem kiedy był bez ubrań. Napawałam się jego nagością. Wcześniej nie miałam możliwości przyjrzeć się jego ciału. Był taki wysportowany. Wodziłam dłońmi po jego mięśniach. Był idealny. Jak grecki bóg. Nim się obejrzałam wszedł we mnie energicznie całą długością. Krzyknęłam na ten nieoczekiwany ruch. Dziwne uczucie rozciągania towarzyszyło mi przez jakiś czas. Jednak po jego rytmicznych ruchach ustąpiło przyjemności. Czułam się tak cudownie. Wbiłam paznokcie w jego plecy raniąc je intensywnymi ruchami dłoni. Wiedziałam że powstały na nich czerwone szramy. Jamie przyspieszył gdy poczułam ciepło w podbrzuszu. Zaraz miałam dojść drugi raz. Penis Jamiego drżał w moim wnętrzu. Nasze nierówne oddechy i jęki rozkoszy mieszały się ze sobą. Było cudownie. Doszliśmy niemal równocześnie. Chłopak opadł na mnie niezdolny do jakichkolwiek ruchów. Wyszedł ze mnie i położył obok. Czekaliśmy aż nasze oddechy się uspokoją. później oboje wzięliśmy prysznic i ubraliśmy się. Było tak normalnie. Jamie był taki ludzki. Nie stwarzał pozorów bad boya którym był. Nie wyglądał na pierwszy rzut oka na właściciela burdelu. to było straszne jak bardzo można był się pomylić na jego temat. Stwarzał takiego niewinnego chłopaka. A tu proszę.Usiedliśmy w kuchni a ja zrobiłam dla nas kawę. Jamie bacznie mnie obserwował. Wiedziałam że przygląda się moim siniakom i blizną. Zapomniałam o nich kompletnie. Powinnam założyć coś na długi rękaw. Nie powinnam się tak pokazywać.

-Opowiedz mi co się stało w Kanadzie że uciekłaś aż tutaj.- powiedział tak spokojnym głosem. Momentalnie zamarłam. To było takie Świerze. Nie chciałam nic mówić. Ale musiałam być z nim szczera.

-To trudne. Mówienie o tym.

-Mi możesz zaufać. Będzie ci lepiej jak mi powiesz. Muszę wiedzieć o tobie wszystko. Rozumiesz. Ilu miałaś chłopaków z iloma spałaś. Wiem że nie byłaś dziewicą jak cię testowaliśmy.

-To prawda. Ale fizycznie nie byłam dziewicą. Psychicznie nadal nią byłam.- gdy to powiedziałam Jamie zesztywniał. Musiał się domyśleć o co mi chodziło.- Może zacznę od początku. Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Moi rodzice byli bardzo surowi. W domu panował rygor. Pewnie dlatego że ojciec był wojskowym. Miałam starszego brata. Pewnego wieczoru ubłagałam ich żeby pozwolili mi iść na imprezę. Zgodzili się. Jednak bardzo niechętnie. Pojechałam z przyjaciółmi. Byłam taka szczęśliwa. Na imprezie nie było aż tak źle. Jednak odkryłam że to nie moje klimaty. Masa nawalonych i pieprzących się po kątach nastolatków. Trochę wypiłam a wszyscy moi znajomi byli wręcz nawaleni. Zadzwoniłam po brata czy by po mnie nie przyjechał. Od razu się zgodził. Gdy... Gdy po mnie jechał... miał wypadek. Nie przeżył. Piany kierowca w niego wjechał. Zginął na miejscu. Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Ojciec obwiniał mnie o jego śmierć. Był jego oczkiem w głowie. Nie chciał mieć córki. Chciał mieć syna. I miał jednak przeze mnie go stracił. Matka się załamała. Po roku od jego śmierci popełniła samobójstwo. Nie pomagały żadne terapie. Zupełnie nic. Wtedy dopiero zaczęło się piekło. Ojciec obwiniał mnie również o śmierć matki. Bił mnie... Zamykał w piwnicy. Od tamtej pory to był mój pokój. Miejsce gdzie odebrała sobie życie moja rodzicielka. tak strasznie się bałam. Czasami pozwalał mi wychodzić. Ale tylko w nocy. Pewnego dnia spóźniłam się kilka minut. Przywiązał mnie do łóżka. Co często robił gdy byłam jak on to mówił nieposłuszna. Jednak coś wtedy w nim pękło. On... On mnie zgwałcił. Tak własny ojciec. Tak strasznie się go bałam. Gdy następnego dnia wyszedł do pracy uciekłam. Nie mogłam pozwolić żeby nadal mi to robił. I tak znalazłam się tutaj. Tego samego dnia gdy się tu znalazłam pojawiliście się wy. Dalszą moją historię znasz.- popatrzyłam na niego. Był taki nieobecny. Jakby go ze mną nie było. patrzył się na ścianę za moimi plecami. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy w ogóle mnie słuchał. Po chwili przeniósł na mnie swój wzrok. Był taki inny. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić. Badał moją twarz bardzo uważnie. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Co sobie myślał. Uważał to samo co ja. Że jestem nic nie warta. Że jestem tak beznadziejna. Bez słowa wstał i podszedł do mnie. Kucnął obok mnie. Widziałam ból w jego oczach. Ból i zarazem złość. Na mnie był zły. Nie wiedziałam. Bałam się odezwać. Przełknęłam gulę rosnącą w moim gardle.

-Przepraszam że ci to zrobiliśmy. To nie powinno się wydarzyć. Obiecuję że już nikt cię nie skrzywdzi. A twój ojciec... Popamięta nas. Już ja tego dopilnuję.- powiedział to z takim jadem że aż się wzdrygnęłam. Wyprostował się i ruszył w stronę wyjścia.

-Co zamierzasz. Jak on ma cię popamiętać.- zapytałam idąc za nim.

-Zabiję go. Nie ma prawa żyć. Jest zwierzyną. Pasożytem którego trzeba zlikwidować. Kto normalny robi coś takiego swojemu dziecku.- powiedział i wyszedł z apartamentu zostawiając mnie kompletnie samą z rozszalałymi myślami...










********************
Hej wybaczcie mi tak długą nieobecność. :( zawaliłam na całej linii.
Do tego rozdziały są coraz gorsze. Wybaczcie mi.
Czuję że was zawiodłam bo jest coraz mniej wyświetleń.
Postaram się pisać lepiej i częściej dodawać rozdziały.
Ale nie jestem pewna czy mi się uda.
Mam teraz straszne urwanie głowy w szkole i w dzień się uczę a nocki zarywam żeby pisać dla was.
Nie wiem jak długo dam radę to pociągnąć. Zastanawiałam się też czy na jakiś czas nie zawiesić tego opowiadania. Bym wtedy popisała na zapas rozdziały i byłyby bardziej przemyślane i dopracowane.
Cóż na razie tego nie robię. Zobaczymy co czas przyniesie.
Blagam was ten kto przeczyta rozdział niech skomentuje. Chociaż kropkę czy buzię wyrażającą opinię na temat rozdziału. Zostawcie po sobie ślad. Chcę wiedzieć ile osób czyta to opowiadanie.
KOCHAM WAS BARDZO MOCNO
Hazzowa :****

niedziela, 2 listopada 2014

ROZDZIAŁ 5



Louis POV


Byliśmy już po wywiadzie. Musieliśmy pojechać do studia. Potem do biura Paula by dostać opieprz a na sam koniec znowu do studia. Tak minął nam cały dzień. Na nic nie miałem ochoty. Na nic nie miałem siły. Nic mi się nie chciało. Jednak w głębi serca czułem że o czymś zapomniałem. Nie mogłem sobie przypomnieć o czym. To było dziwne uczucie. Jakbym kogoś zawiódł. A może mi się to tylko zdawało? Zmasakrowany ciężkim dniem ruszyłem od razu w stronę mojego pokoju. Jednak wcześniej coś przykuło moją uwagę. A mianowicie telefon. Mój telefon. Wydawało mi się że miałem go ze sobą. Sprawdziłem kieszenie. Niestety okazało się że go nie miałem. Podszedłem do stołu i podniosłem urządzenie. Odblokowałem telefon i aż się przeraziłem. Kurwa. Jak mogłem zapomnieć. Miałem przecież dzisiaj randkę z Eleanor!. Miałem tylko 4 wiadomości. Bałem się je otworzyć. Wszystkie były od niej. Otworzyłem pierwszą wiadomość. Przyszła dokładnie o tej godzinie o której zaczął się ten cholerny wywiad

„już nie mogę się doczekać. Za godzinę w parku?”

Kolejny sms

„Halo jesteś. Może być ta godzina czy ci nie pasuje?”

Wysłane 20 minut później. Kolejny był po godzinie.

„Dlaczego się nie odzywasz? Stało się coś?”

Ostatni sms przyszedł niecałą godzinę temu.

Myślałam że jesteś inny…”

Aż ścisnęło mnie w żołądku. Zawiodłem ją. Zawiodłem też siebie. jak mogłem zapomnieć o tak ważnym dla mnie dniu. Musiałem to wyjaśnić. Co z tego że pewnie wyzwie mnie od najgorszych. Mam to gdzieś. Muszę to wyjaśnić. Nie mogę się teraz poddać. Ona może być moim światełkiem w tunelu. Moim wybawieniem. Spojrzałem na zegarek. Za 10 minut północ. Trochę późno. Może już spać. Jednak musiałem ją zobaczyć. Musiałem jej wszystko wyjaśnić. Wziąłem kluczyki do swojego samochodu i wybiegłem z domu. Nie zważałem na to że wybiegłem w samej podkoszulce a na dworze było około 5 stopni. Miałem to gdzieś. Wskoczyłem do auta i z piskiem opon odjechałem w stronę domu dziewczyny. Właściwie czemu mi tak zależało. Widziałem ją tylko raz. Jednak ten raz był jak uderzenie pioruna. Poczułem coś czego dawno nie czułem. Była inna. Wspaniała. Nie zważała na moje pieniądze lub sławę. Chciała poznać mnie. Zwykłego Louisa Tomlinsona. Nie chciała znać sławnego na cały świat Louisa Tomlinona. Niestety dzisiaj poznała cholernego dupka i egoistę. I pewnie myśli że ją olałem. Gdybym tylko pamiętał o spotkaniu. Odwołałbym nawet ten cholerny wywiad. Byleby pójść z nią na randkę. Nim się zorientowałem byłem już pod domem dziewczyny. Pospiesznie wysiadłem z samochodu. Nawet nie sprawdziłem czy go zamknąłem. Zauważyłem świecące się światło w jej mieszkaniu. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Nie było już odwrotu. Z walącym jak młot sercem czekałem aż drzwi się otworzą. Czułem jak moje serce odbija się od klatki piersiowej. Bałem się że nie będzie chciała mnie znać. Że już nigdy się z nią nie spotkam. To by mnie zabiło. Znałem ją jeden dzień a już się od niej uzależniłem. Usłyszałem po drugiej stronie drzwi kroki. Po chwili drzwi się otworzyły a ja ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Poczułem ukłucie bólu gdy zauważyłem że miała zaczerwienione i zapuchnięte oczy. Czy to była moja wina? Oczywiście że twoja idioto. Przekląłem się w myślach. Gdy tyko mnie zobaczyła od razu chciała zatrzasnąć drzwi. Jedna w porę udało mi się wtargnąć do środka. Zdziwiona nawet nie zdążyła zareagować.

-Czego chcesz? Przypomniałeś sobie że umówiłeś się ze zwykłą dziewczyną.- dała nacisk na przedostanie słowo.

-To nie tak. Daj mi wytłumaczyć.- błagałem.

-Nic nie musisz wyjaśniać totalnie mnie olałeś. Więc teraz łaskawie wyjdź z mojego domu. – zanim zdążyłem coś powiedzieć z salonu wyszedł jakiś chłopak. Podszedł do niej i zasłonił ją swoim ciałem.

-Nie rozumiesz jak dziewczyna mówi wyjdź. Czy mam ci to pokazać.- powiedział do mnie władczym tonem. Zagotowało się we mnie gdy dziewczyna przytrzymała go za biodra. Niewiele myśląc wymierzyłem mu prawego sierpowego. Chłopak pod wpływem silnego uderzenia uderzył w ścianę i opadł na ziemię. Usłyszałem krzyki El i po chwili zostałem wypchnięty przed dom.

-Idź się leczyć. Jesteś pojebany. Bijesz niewinnych ludzi. No co on ci zrobił. Będziesz bił każdą osobę która pociesza mnie za to że ty coś spieprzysz. Poczekaj zaraz podam ci listę. A teraz wypieprzaj stąd albo zadzwonię na policję.- po tych słowach zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Załamany wróciłem do samochodu. Jakiś czas jeździłem pustymi ulicami Londynu. Gdy byłem już w swoim łóżku wziąłem telefon do ręki. Wahałem się przez chwilę. W końcu się odważyłem

„Nie poddam się. W końcu będziesz musiała mnie wysłuchać.”

Wysłałem Eleanor sms. Tak jak się spodziewałem nie odpisała mi. Ale nie poddam się. Będzie musiałam mnie wysłuchać. Zrobię wszystko żeby mi wybaczyła i na nowo zaufała. Pełen nadziei zasnąłem.







Bridgit POV.



Obudziłam się dość wcześnie. Wczorajsza wizyta u ginekologa była dość dziwna i krępująca. Nie dość że badał mnie mężczyzna to jeszcze Jamie wszystkiemu się przyglądał. Był to jakiś jego dobry przyjaciel. Podobno bada wszystkie dziewczyny z Clubu. Średnio raz w miesiącu każda z dziewczyn jest badana. W sumie to nawet dobrze że w pewnym sensie tak o nie dbają. Nie wróciłam do pokoju w Clubie. Mieszkałam nad nim. Dostałam cały apartament. Był bardzo ekskluzywny. Nigdy nie byłam w tak drogim mieszkaniu. A teraz należało do mnie. Ale za jaką cenę. Stanę się kurwą. Jednak nie mam innego wyjścia. Muszę się na to zgodzić. Jakby nie było poniekąd już się zgodziłam. Nie uciekłam od razu. Bałam się to zrobić. Co jeśli by mnie złapali i pobili. Nie chcę znów przez to przechodzić. Miałam wyrwać się od ojca tyrana. Gwałciciela i chorego psychicznie dupka. Trafiłam na dwóch bogaczy którzy również w pewnym sensie mnie zgwałcili. Ale dali dach nad głową. Można powiedzieć że uratowali mnie w najgorszy sposób. Miałam sprzedawać swoje ciało w zamian za jedzenie i miejsce do spania. Marzenia o zachowaniu dziewictwa czystości dla przyszłego męża odeszły w zapomniane. Chęć założenia rodziny. Przyjaciół również odeszła. Prysła jak bańka mydlana. Jednak tu też mogłam znaleźć sobie jakiegoś przyjaciela. Mam nadzieję że nie wszystkie laski tutaj będą takie zdzirowate. Rozejrzałam się po pokoju. Było jeszcze szaro na zewnątrz przez co panował półmrok w sypialni. Wstałam z posłania. Jedwabna koszula nocna która podczas snu nieco się podwinęła do góry opadła jak atłas. Założyłam na siebie szlafrok tego samego koloru co koszula. Weszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę zimnej wody. Spojrzałam na zegarek. Super 5 nad ranem. Nie dziwię się że jeszcze było ciemno. Cholerne strefy czasowe. Minie trochę czasu zanim się przyzwyczaję. Usiadłam przy stole i oparłam głowę na rękach. Zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem. Nawet nie wiem kiedy znów zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Kto to mógł być. Podniosłam głowę. 11. Wow. Nieźle pospałam. Wstałam połamana z niewygodnej pozycji. Rozprostowałam kości i podeszłam do drzwi. Poprawiłam włosy i ciaśniej zawiązałam szlafrok w talii. Niepewnie otworzyłam drzwi. Stał w nich Jamie. Uśmiechnięty wszedł do środka. Przywitał się całusem w Polik. Cały w skowronkach przeszedł do kuchni i zaparzył sobie kawy. Ruszyłam za nim zdziwiona. Niby cały budnek należał do niego. Ale tak nie wypada. Usiadł przy stole w miejscu gdzie przed chwilą jeszcze spałam. Był podejrzanie szczęśliwy. Dopiero teraz zauważyłam że ma ze sobą jakąś torbę. Usiadłam naprzeciwko niego i w ciszy czekałam na jego ruch.

-Do twarzy ci w tym kolorze. Wyglądasz seksi.- lustrował mnie wzrokiem. Jego oczy najbardziej skupiały się na piersiach. Przeklinałam się w duchu że nie spałam w staniku. Zarumieniłam się. To było niezręczne.

-Mogę wiedzieć po co przyszedłeś. I czemu jesteś taki szczęśliwy.- nic nie odpowiedział tylko wstał. Dopił swoją kawę. Chwycił moją rękę. Nieco się przestraszyłam ale postanowiłam panować nad emocjami. Nic mi nie zrobi. Powtarzałam w myślach. Zaciągnął mnie do sypialni. Odwrócił się do mnie i znów uśmiechnął. Miałam złe przeczucia.

-Jestem szczęśliwy bo coś sobie uświadomiłem.- klasnął w dłonie.

-Można wiedzieć co?- zapytałam. Znów nic nie odpowiedział. Tylko otworzył tajemniczą torbę i całą zawartość wysypał na łóżko. O kurwa. Wessałam głośno powietrze. Aż się nim zachłysnęłam.

-Zamierzam cię przetrenować.- mówił z taką seksowną chrypą a w jego oczach widać było pożądanie. Przeszedł dzielącą nas odległość jednym krokiem i zachłannie wpił się w moje usta rzucając mnie na łóżko.


************
Hej rozdział taki sobie ale zupełnie nie mam weny. ostatnio dość często się zastanawiam czy nie zawiesić na jakiś czas bloga. chcę wam bardzo podziękować że jesteście, czytacie i komentujecie. jednak nie chcę was zawieść i pisać coś co jest bez sensu. -.- wybaczcie mi. na razie nadal będę pisać bo jakieś resztki weny mam. z czasem też u mnie krucho więc rozdziały będą tak dodawane jak teraz. raz na tydzień albo i rzadziej. nie miejcie do mnie o to pretensji. błagam. staram się jak mogę.
KOCHAM WAS następny już niebawem i tam powinno się więcej dziać bo będę kontynuować ostatnią scenę ;)
Hazzowa :***

piątek, 24 października 2014

ROZDZIAŁ 4


Louis POV.


Eleanor jest cudowna. Taka idealna. Zabawna i skromna. Wcale się nie podniecała że taka osoba jak ja siedzi z nią w kawiarni. Właśnie to w niej najbardziej polubiłem. Mam nadzieję że to nie nasze ostatnie spotkanie.

-Opowiedz mi coś o sobie.- zaproponowała przygryzając ciastko czekoladowe które sobie zamówiła i popiła kawą. Zdziwiło mnie że taka drobna dziewczyna pije czarną nie słodzoną kawę. Sam nie potrafiłem przełknąć czegoś takiego. Dla mnie to było obrzydliwe i strasznie mocne. Jak ona spała w nocy. Uśmiechnąłem się do niej. Czy to nie cudowne że nic o mnie nie wie. Mogę się pokazać z jak najlepszej perspektywy.

- Urodziłem się i wychowałem w Doncaster. Od 4 lat tworzymy z chłopakami zespół. Mamy masę fanów i właśnie skończyliśmy trasę promującą nasz nowy singiel. Zaczynamy pracę nad kolejnym.- w międzyczasie zauważyłem dziwny grymas na jej twarzy.- coś nie tak?- pytam. Doncaster

-Ummm wiesz co ja chyba już pójdę.- pospiesznie wstała i zaczęła kierować się do wyjścia. Cały zdrętwiałem. Powiedziałem coś nie tak? Niewiele myśląc rzuciłem banknot na stół i wybiegłem za nią. Złapałem ją w połowie drogi do skrzyżowania. Złapałem ją za rękę i odwróciłem ją w swoją stronę.

-Powiedz mi co zrobiłem źle.-zapytałem przerażony że spieprzyłem już wszystko na samym początku znajomości.

-Nieważne.- nawet na mnie nie spojrzała. Nie powiem, zabolało. Spuściła wzrok a ja złapałem ją za podbródek i pociągnąłem go do góry.

-Proszę powiedz.- poprosiłem.

-Chodzi o to że… że chciałam poznać ciebie a nie ty mi od razu zacząłeś mówić o tym że jesteś sławny. Gdybym chciała się dowiedzieć o zespole wyszukałabym cię w Internecie. Chciałam wiedzieć jaki jesteś bez miliona fanów. Bez reflektorów. Chciałam poznać tego Louisa który nie ma tego wszystkiego. Myślałam że jesteś inny. Widocznie się pomyliłam.- wyrwała swoje ramię z mojego uścisku i pospiesznie odeszła. Nie mogłem pozwolić jej tak odejść. Nie teraz. Czułem że ona będzie ważna w moim życiu. I już jest. Dogoniłem ją w parku. Znowu ją zatrzymałem.

-Wybacz mi. Zachowałem się jak debil. Nie powinienem gadać tego wszystkiego. Sam chciałem żebyś mnie polubiła za to kim jestem a nie za to co mam. A tu od razu wyskakuję ze swoją sławą.- uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

-Byłoby miło. Już cię polubiłam.- mimowolnie się uśmiechnąłem. Usiedliśmy na ławce i dopiero teraz zauważyłem że to ta sama ławka na której jeszcze niedawno zmieszałem z błotem moją byłą dziewczynę. Zaczęliśmy rozmowę. El była niesamowitą dziewczyną. Taką szczęśliwą z życia. Była cudowna i piękna. Chciałem ją lepiej poznać jednak już zaczęło się ściemniać. Chciałem ją odprowadzić do domu. Od razu się zgodziła. Było już trochę chłodno a dziewczyna miała tylko sukienkę bez ramion. Mimo że w dzień był upał teraz było zimno. Ściągnąłem swoją bluzę i zarzuciłem jej na ramiona. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i rumieniąc się podziękowała. Idąc znów zaczęliśmy rozmowę. Mieliśmy tyle wspólnych tematów. Przy niej czułem się szczęśliwy i traktowała mnie jak normalnego chłopaka a nie wielkiego gwiazdora. Po niespełna 10 minutach doszliśmy pod jej dom. Podeszliśmy pod drzwi. Odwróciła się do mnie.

-Podałabyś mi swój numer.- zapytałem rumieniąc się delikatnie. Przeszedł mnie dreszcz niepewności.

-Jasne. – zapisała mi z telefonie swój numer.- dobranoc Louis.- pocałowała mnie w policzek. Otworzyła drzwi.

-Poznam wreszcie twoje nazwisko.- znowu zadałem to samo pytanie.

-Musi pan się postarać żeby uzyskać tą informację panie Tomlinson.- mrugnęła do mnie zaczepnie i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Ta dziewczyna była niemożliwa. Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem do domu. Niedługo potem leżałem już w swoim łóżku. W przypływie chwili chwyciłem za telefon.

„Możemy się jutro spotkać?” mimo później pory szybko dostałem odpowiedź.

„To ma być randka?” uśmiechnąłem się do siebie. w duchu chciałem żebyśmy poszli na randkę. Ale czy nie było za wcześnie.

„Nazwij to jak chcesz. :*” odpisałem.

„Z chęcią z panem pójdę. Panie Tomlinson. :P” droczyła się ze mną.

„Jest mi niezmiernie miło. Dobranoc księżniczko:*” pożałowałem że wysłałem jej tego smsa. Co jeśli to za wcześnie. Usłyszałem brzęczenie telefonu. Bałem się że może mnie wyśmiać i powiedzieć że mam spadać z takimi tekstami. Otworzyłem wiadomość bojąc się bo tam zobaczę.

„Śpij dobrze misiaczku :* pewnie będę w twoich snach :P” zarumieniłem się.

„Na pewno” odpisałem.

„Ty w moich też :*” mimowolnie się uśmiechnąłem. Już nie odpisałem. Odłożyłem telefon na szafkę nocną i po prostu zasnąłem. 



Bridgit POV.

-Skoro już cię obkupiłem musimy się udać w jeszcze jedno miejsce.- powiedział tajemniczo Jamie. Bałam się co on znowu wymyślił. Nie powiem, był bardzo dla mnie miły. Jednak czucie strachu który przy nim czułam cały czas we mnie było. Po prostu po zeszłej nocy nie mogłam mu zaufać. Przecież oni mnie wykorzystali. Ale sama się nie opierałam. Ale tego nie chciałam. Czy to nie podlega pod gwałt? Wydawało mi się to po prostu okrutne. Zostałam już brutalnie zgwałcona przez ojca. Uciekłam w pogoni za lepszym życiem. A co mnie spotkało? Będę kurwą. To się nazywa trafić z deszczu pod rynnę. Po 5 godzinach chodzenia po galerii handlowej miałam już wszystkiego dość. Chciałam po prostu pójść spać. Jamie kupił mi masę rzeczy. Wydał na to fortunę. Nie wchodziliśmy do żadnych innych sklepów w których cena nie była mniejsza niż 200 funtów. To było dziwne nigdy nie chodziłam w tak drogich ciuchach. Były boskie ale po co mi one. No tak przecież muszę się dobrze prezentować. Najbardziej niezręcznie czułam się gdy wybierał mi bieliznę. Kupił mi 7 kompletów. Czarne, białe, czerwone, błękitne, różowe- koronkowe, jedwabne cholera po co mi tyle. Do tego wyzywające i skąpe ubrania które ledwo będą zasłaniać moją nową bieliznę. Byłam zmęczona i głodna.


-Możemy się zatrzymać i coś zjeść? Umieram z głodu- poprosiłam.

-Jasne księżniczko.- uśmiechnął się do mnie. Podeszliśmy do jakiejś restauracji. Ni stąd ni zowąd pojawił się jakiś napakowany gościu i odebrał od Jamiego wszystkie moje torby. Facet uśmiechnął się do mnie uroczo ukazując śnieżnobiałe zęby i dołeczki w policzkach. Zarumieniam się i odwzajemniłam uśmiech. Mężczyzna tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął.

-To Dean.- oświadczył Jamie.- nasz ochroniarz. Jeśli będziesz chciała sama gdzieś wyjść będzie cię ochraniał. Zrozumiałaś.- mówił do mnie jak do małego dziecka.

-Będziecie pozwalali mi samej wychodzić?- zapytałam szczerze zdziwiona. Jamie się zaśmiał i złapał mnie w talii prowadzać w stronę wolnego stolika. Usiedliśmy przy stoiku i zaczęliśmy przeglądać kartę dań.  Wygrałam sałatkę ze smażonym kurczakiem, a Jamie zamówił stek.


-Odpowiadając na twoje pytanie. Tak. Będziesz mogła sama wychodzić. Musimy sobie ufać. My będziemy tobie ufać że nam nie uciekniesz w zamian będziesz dobrze traktowana i niczego ci nie zabraknie. 

-Będę się starać.- uśmiechnęłam się do niego. On do mnie. Zjedliśmy w miłej atmosferze. Mogłam szczerze powiedzieć że Jamie był miły i cholernie przystojny. Po objedzie Jamie poszedł zapłacić a ja wyszłam przed restaurację. Czekałam na niego cierpliwie. Nagle zauważyłam jakąś blondynkę która intensywnie mi się przyglądała. Kojarzyłam ją skądś ale nie miałam pojęcia skąd. Zaraz chwila. To ona była wtedy z tym chłopakiem który mnie oblał kawą. Czy ona też mnie poznała. Zaczęła do mnie podchodzić jednak zatrzymała się tak szybko jak tylko pojawił się Jamie. Czyżby wiedziała kim on jest. Chłopak oplótł mnie ramieniem i razem udaliśmy się do auta. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Widziałam że zbliżamy się na obrzeża miasta. Zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem. „gabinet ginekologiczny” czy on żartuje?!? Popatrzyłam na niego pytającym i przerażonym wzrokiem. Pogłaskał mnie po policzku.

-Musimy cię zabezpieczyć.- odpowiedział na moje niezadane pytanie. Odpięłam pas i razem weszliśmy do środka.


Zayn POV.

Siedziałem w swoim pokoju i wymyślałem tekst do nowej piosenki. Oczywiście nie obyło by się bez Nialla który brzdękał na gitarze. Miałem pustkę w głowie. nie mogłem się skupić na niczym innym tylko na widoku przerażonej dziewczyny.

-Halo. Ziemia do Zayna. Kontaktujesz jeszcze.- Niall machał mi ręką przed oczami.

-Tak tak. Jestem.- zaśmiałem się.

-No nie wiem bo twój telefon dzwoni już 10 minut.- zaśmiał się Niall. Zerwałem się z łóżka i zauważyłem że dzwoni moje słoneczko.  Uśmiechnąłem się sam do siebie. od razu się rozpromieniłem. Co miłość robi z ludźmi? Pospiesznie odebrałem telefon.

-No hej słoneczko.- powiedziałem szczęśliwy. Niall zaczął gestykulować wymioty. Popukałem się w czoło w celu uspokojenia blondyna.

-Hej misio. Nie uwierzysz co ci powiem.- mówiła podekscytowana.

-Słucham cię uważnie.- wykopałem przyjaciela z pokoju naburmuszony zabrał gitarę i wytykając język opuścił pokój. Położyłem się na łóżku i zacząłem słuchać mojej narzeczonej.

-Byłam dzisiaj w centrum handlowym.- oho znowu się zaczyna. Pewnie znalazła jakąś nową sukienkę albo buty. Zaśmiałem się w myślach.

-Zayn słuchasz mnie.- rozbrzmiał głos dziewczyny w słuchawce.

-Wybacz kochanie. Możesz powtórzyć.- poprosiłem zmieszany.

-Więc teraz słuchaj. Umówiłam się z dziewczynami żeby wybrać coś na kolację do twoich rodziców i nie uwierzysz kogo spotkałam.- no teraz byłem ciekaw. – spotkałam tą dziewczynę na którą wylałeś kawę. Tą przerażoną. Pamiętasz ją.- aż się poderwałem z łóżka. obraz dziewczyny znów pojawił się w mojej głowie.- ale to nie jest najlepsze.- co jeszcze mogło się wydarzyć.-chciałam do niej podejść, zagadać. Jednak okazało się że się zadaje z tym właścicielem tego burdelu. Umm nie pamiętam jak się nazywa. Od razu uciekłam. Boję się go. Ciekawe co ich łączy.- dalej jej nie słuchałem. Zastanawiałem się czemu ona się zadaje z tym kolesiem. On jest niebezpieczny.  Przeczesałem włosy dłonią. Co jeśli on ją skrzywdzi. Ale w sumie po co ja się przejmuję. Nie mogę jednak o niej zapomnieć. Moje rozmyślania przerwało trzask drzwi. Później krzyki Paula. O kurwa wywiad!. Zakończyłem połączenie i zbiegłem na dół. Stali już wszyscy. Lou był jakiś dziwny. Podszedłem do niego.

-Co jest?- zapytałem


-Nieważne.- odparł i wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu. Westchnąłem i razem ruszyliśmy za wściekłym Paulem. Coś czuję że będzie piekło.








*************
Boże wybaczcie że tak długo nie dodawałam rozdziału. urwanie głowy. wiem nie mogę się ciągle tym usprawiedliwiać. po prostu też nie wiedziałam jak go napisać. obiecuję że to się nie powtórzy. kolejny na pewno dodam wcześniej. wybaczcie że nic się nie dzieje. obiecuję że zacznie
Kolejny już niebawem 
dziękuję wam za wszystkie obserwacje, komentarze i wyświetlenia. dziękuję po prostu że jesteście i mam nadzieję że będzie was jeszcze więcej :*
KOCHAM WAS 
Hazzowa :****

poniedziałek, 13 października 2014

ROZDZIAŁ 3


Bridgit POV

Źle spałam. Co ja mówię! Okropnie. Każdy ruch wywoływał w dolnych partiach ciała ogromny ból. Nigdy czegoś takiego nie czułam. I wiedziałam że nie chciałam już czuć. Jednak wiedziałam że będę go czuła częściej niż mi się wydaje. Co chwilę się budziłam bo bałam się że wrócą i dalej będą chcieli się zaspokajać. To co powiedział mi Jamie… byłam pierwszą dziewczyną którą wzięli we dwóch. Dlaczego? Dlaczego właśnie ja? Co ja takiego zrobiłam że moje życie wyglądało jak piekło. Zasnęłam wykończona nad ranem. Wydawało się jakbym spala zaledwie pięć minut gdy poczułam jak ktoś dotyka mnie po policzku. Wzdrygnęłam się i poderwałam do góry przytrzymując prześcieradło które chciało się zsunąć z moich nagich piersi. Przycisnęłam je mocno do siebie zerkając czy aby na pewno jestem cała zakryta. Osobą która mnie obudziła okazał się Jamie który na mój czym miło się uśmiechnął. Widziałam tacę ze śniadaniem którą postawił obok mnie. Czy znów chciał mnie testować. Nie wiem czy wytrzymam wszystko mnie boli po wczorajszej nocy. Widząc moje przerażenie szybko zabrał głos.

-Nic ci nie zrobię.- powiedział siadając na skraju łóżka. delikatnie złapał moją dłoń. Chciałam ją wyrwać jednak on wzmocnił uścisk. – mówię poważnie nie zrobię ci krzywdy.- nie wiem czemu ale uwierzyłam mu. Rozluźniłam się. Jamie przybliżył się do mnie i delikatnie objął w pasie. Zesztywniałam na moment ale po chwili sama go przytuliłam. Nie wiem czemu. Potrzebowałam bliskości drugiego człowieka. Ostatni raz zostałam przytulona na pogrzebie mamy. Chciało mi się płakać. Jednak udało mi się powstrzymać łzy. Odsunęłam się od niego i gdy spojrzałam na śniadanie dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo jestem głodna. Zaburczało m w brzuchu na co chłopak się słodko zaśmiał. Posłałam mu speszony uśmiech i wzięłam się za jedzenie. Było pyszne. Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś takiego. Chyba jeszcze wtedy jak żyła mama. A my byliśmy normalną rodziną.

-Smakuje ci?- zapytał chłopak na co tylko kiwnęłam głową gdyż nie wypadało mówić z pełną buzią.- cieszę się. Sam smażyłem naleśniki.- zrobiłam wielkie oczy. Nie podejrzewałam że taki chłopak potrafi gotować. Co więcej bardzo dobrze mu to wychodziło. Uśmiechnęłam się i wzięłam kolejną porcję jedzenia. Tym sposobem zjadłam wszystko w bardzo krótkim czasie.

-Najadłaś się?- zapytał troskliwie.

-Tak dziękuję. Było pyszne.- zmusiłam się do odpowiedzi.

-Przyszedłem ci powiedzieć co będziesz robiła gdy zaczniesz tu pracować.- zaczął a mnie od razu zmroziło krew w żyłach.- najpierw musisz wyzdrowieć. Te rany i siniaki tylko odstraszą klientów. Dlatego do czasu aż twoje ciało nie będzie idealne będziesz się lenić w swoim nowym mieszkaniu. Później zaczniemy wprowadzać cię w życie Clubu. Na początek jakieś drobne występy lub zabawianie gości. Będziesz z nimi siedziała dotrzymywała towarzystwa. Później jakieś występy na scenie. Rura i te sprawy.- mrugnął do mnie- następnie będziesz miała indywidualne spektakle. Często klienci przychodzą na przykład na wieczór kawalerski lub po prostu się rozerwać. Wtedy zamawiają sobie kobietę i cieszą się spektaklem. Można tedy wiele zarobić. Oczywiście wszelkie napiwki są tylko dla ciebie. Będziesz też dostawała od nas coś w podobie kieszonkowego tylko na twoje widzimisię. Resztę opłacamy. Dalej będziesz już sypiać z klientami. Tu na miejscu lub w domu klienta. Wiemy już że jesteś dobra w trójkątach. Jesteś ciasna co jeszcze bardziej spodoba się facetom. Oczywiście nie będziesz sama jeździć do klientów bo to zbyt ryzykowne. Zawsze będziesz miała „strażnika”. Dzisiaj pojedziemy na jakieś zakupy i do ginekologa. Żaden klient nie lubi prezerwatyw więc trzeba cię jakoś zabezpieczyć żebyś nie zaszła nam w ciążę. Masz jakieś pytania?- zapytał.

-Czy… czy muszę sypiać z klientami.-zapytałam cicho.

-Kochana –wziął kosmyk moich włosów i założył je za ucho.- nie martw się tym teraz. Zanim zaczniesz to robić to minie trochę czasu. Jeszcze jakieś pytania.- nie miałam już nic do dodania. Wiedziałam że nie wygram. Mogłam jedynie opóźnić jakoś ten proces. Pokręciłam głową. Uśmiechnął się do mnie i wstał. – dobra ubieraj się księżniczko. Lecimy na zakupy.

-Nie wyjdziesz ?-zapytałam speszona. Chłopak się zaśmiał na co spuściłam zażenowana wzrok.

-Widziałem cię już nago.- uśmiechnął się. Jednak gdy zobaczył moją minę westchnął i pozwolił mi się w spokoju ubrać. Założyłam na siebie to do tego kremowy sweterek aby zakryć poranione ręce. Wyszłam z pokoju i stanęłam twarzą w twarz z Jamiem. Wziął mnie za rękę i pociągnął do wyjścia. Wsadził mnie do swojego sportowego auta. Jak dżentelmen zamknął za mną drzwi. Choć myślę że zrobił to tylko dlatego że bał się że mu ucieknę. Ruszyliśmy z piskiem opon. Z przerażeniem patrzyłam na wskazówkę prędkości która przekraczała już 100km/h. Jamie tylko się zaśmiał i przyśpieszył. Jeśli chciał żebym umarła na zawał to byłam tego bliska. Całe szczęście szybko dojechaliśmy do celu. Byliśmy w centrum Londynu. Pogoda nie była aż tak tragiczna. Było dość ciepło jak na to miasto. Nawet świeciło słońce. Wyszliśmy z auta i wspólnie ruszyliśmy na zakupy.


Oczami Louisa.

-Wychodzę.-krzyknąłem wychodząc z domu. Pewnie i tak mnie nikt nie usłyszał. Niall buszował w kuchni, Liam i Harry grali w FIFE a Zayn zamknął się u siebie z Perrie i pewnie się parzyli jak króliki. Zaśmiałem się i ruszyłem w stronę parku. Musiałem sobie przemyśleć parę spraw. Szedłem ze spuszczoną głową. Nie chciałem żeby ktoś mnie poznał. Zaraz bym nie miał spokoju. A serio potrzebowałem teraz samotności. Było dzisiaj tak pięknie. Nie to co działo się w moim sercu i głowie. Czułem się okropnie. Szybko doszedłem do parku i usiadłem na pierwszej lepszej ławce. Zagapiłem się przed siebie. myślami wróciłem do tego dnia gdy to wszystko się posypało.

~~*~~

Siedziałem wraz z chłopakami. Za tydzień miała nam się skończyć nasza trasa. Już nie mogłem się doczekać jak wrócimy do domu. Nie to żeby nie podobała mi się trasa. Była świetna. Jednak ja tęsknię za moją miłością. Kim czeka na mnie w Londynie. To przy niej zostało moje serce dlatego tak cierpię. Potrzebuję jej. Nie wystarczy mi tylko rozmawianie przez telefon czy Skypa. Ja muszę ją w końcu przytulić, pocałować. Napoić się jej zapachem. Dotykać jej aksamitnej skóry i delikatnych włosów. Wiem że ona też tęskni. Za każdym razem mi to mówi. Widzę jak cierpi z mojego powodu. Wiem że jest jej ciężko. Moja praca wymaga poświęceń. Niestety to poświęcenie jest najgorsze. Mógłbym zrezygnować ze wszystkiego innego. Nie robić nic tylko pracować byle tylko mieć ją obok siebie. odliczałem już dni do powrotu. Zayn i Liam zresztą też. Oni czuli to samo. Jesteśmy ze sobą 2 lata i wiem że to ta jedyna. Czuję się przy niej tak wspaniale. Siedziałem oparty o kanapę i wpatrywałem się z małe czerwone pudełeczko. Tak właśnie tak. Louis Tomlinson zamierza się oświadczyć. Otworzyłem po raz setny pudełeczko i spojrzałem na pierścionek. Sam do siebie się uśmiechnąłem. Nie mogę się doczekać aż się jej oświadczę. Zrobię to od razu jak tylko ją zobaczę. Pieprzyć wszystko. Nie chcę być cholernym romantykiem. Chcę to zrobić spontanicznie. Żeby nie było żadnego udawania. Uklęknę na środku lotniska i poproszę ją żeby została moją żoną. Ktoś zapukał do drzwi wytrącając mnie z rozmyślań. Schowałem pudełeczko do kieszeni spodni i poszedłem otworzyć. Nie wiem czemu ale miałem złe przeczucia. Otworzyłem drzwi i aż zaniemówiłem. Przetarłem oczy żeby się upewnić czy wyobraźnia nie płata mi figli. Jednak ona tu stała. Pół metra ode mnie. Była jak zawsze piękna. Długie blond włosy. Niebieskie oczy. Jak zwykle miała na sobie sukienkę. Tym razem w kwiaty bez ramiączek. Na to beżowy sweterek z rękawami ¾. Dobrze znalem tą sukienkę dostała ją ode mnie w ramach naszego pożegnania. Pierwszy raz ją w niej widziałem. Wyglądała przeuroczo.

-Kim. Co ty tu robisz?- zapytałem szczerze zdziwiony.

-Lou musimy porozmawiać. A raczej przyjechałam tylko po to żeby ci coś ważnego powiedzieć.-zaczęłam nawet na mnie nie patrząc. Zacząłem się denerwować. Mówila takim poważnym i stanowczym tonem.  

-Co…co się stało?- zapytałem szeptem.

-To nie ma sensu.- powiedziała spokojnie. Zamarłem. – my nie mamy sensu. Już cię nie kocham Lou ja nie potrafię tak żyć. Żegnaj.- powiedziała i odeszła. To niemożliwe. Poczułem się jakby ktoś wyrwał mi serce poszarpał na drobne kawałki i rzucił mi nimi w twarz. Wbiegłem do pokoju i po prostu się rozpłakałem.


~~*~~

Siedząc w parku nie zwróciłem uwagi na parę siedzącą obok mnie która wymieniała się śliną. Nie chciałem na to patrzeć bo jeszcze tydzień temu sam taki byłem. To tylko pogłębiało ranę w miejscu gdzie było moje serce. Wstałem z ławki i chciałem się oddalić. Jednak coś przykuło moją uwagę. A mianowicie bransoletka dziewczyny. Taka sama jaką podarowałem Kim na naszą rocznicę. Zamarłem. Czy to mogła być ona. przełknąłem gulę rosnącą w gardle. To musi być ona. wszędzie bym ją poznał. Minął cholerny tydzień a ona już ma jakiegoś fagasa. Chciało mi się płakać a jednocześnie byłem wściekły. Nie tylko na nią ale też na siebie. to ja głupi obwiniałem się że to moja wina. Że nie poświęcałem jej uwagi. Często nie miałem czasu. A tu proszę. Zostawiła mnie dla innego. Wahałem się chwilę czy podchodzić. Schowałem dumę do kieszeni i podszedłem do zakochanej parki.

-Fajnie że już się pocieszyłaś po zerwaniu.- powiedziałem a oni jak oparzeni od siebie odskoczyli.

-Lou.- powiedziała przerażona dziewczyna.

-Nie próbuj nic mówić.- przerwałem jej.-jesteś zwykłą szmatą. I pomyśleć że chciałem ci się oświadczyć. Jakie to szczęście że tego nie zrobiłem. A co do ciebie.- wskazałem a chłopaka.- mam nadzieję że lubisz używane rzeczy.- zaśmiałem się ironicznie a chłopak się zdziwił.

-Mówiłaś że z nim nie spałaś.- powiedział z wyrzutem na co się głośno zaśmiałem trzymając się za brzuch. To mi się nawet podobało. Czas jeszcze bardziej ją poniżyć. Należy jej się.

-O i to ile razy. Nie sposób policzyć. Wskoczyła mi do łóżka na pierwszym spotkaniu.- widziałem przerażenie w oczach dziewczyny i rosnącą złość w oczach chłopaka.- taka była głośna że pobudziła moich sąsiadów. Ale cóż trzeba mieć ten talent żeby laska krzyczała z rozkoszy którą daje jej chłopak. Pamiętasz że tak cię pieprzyłem że następnego dnia nie mogłaś chodzić.- to było całkiem miłe wspomnienie.- więc życzę wam udanego dnia. Bo mój jakoś zapowiada się świetnie. –skłamałem. Nie chciałem żeby widzieli ile kosztowała mnie ta rozmowa. Szybko odszedłem od nich. Chciałem jak najszybciej uciec z tego parku. Podczas gdy się odwróciłem wpadłem na kogoś. Usłyszałem jęk bólu. Popatrzyłem na moją „ofiarę” była nią śliczna dziewczyna. Mniej więcej w moim wieku.

-Hej. Przepraszam. Nic ci nie jest?- zapytałem pomagając jej wstać.

-Nie. Nic. Ale następnym razem uważaj.- zaśmiała się. Jeju jaka ona jest śliczna. Pomyślałem. – chyba że to twoja taktyka na podryw.- znów się zaśmiała. Czy ona ze mną flirtuje. Nie Wiem ale to mi się podobało.

-Louis.- przedstawiłem się.

-Eleanor.- odwzajemniła uścisk dłoni. Miała taką cudowną ciepłą skórę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

-Więc piękna Eleanor. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na kawę? Oczywiście w celu przeprosin.- zapytałem z nadzieją. Chciałem ją poznać. Nie wiem czemu ale czułem że muszę ją mieć przy sobie.

-Oczywiście panie Tomlinson. Zaśmiała się.

-Więc mnie znasz?- zapytałem

-A ktoś cię nie zna- powiedziała z sarkazmem.

-Ale ja nie znam twojego nazwiska.- zacząłem.


-Na to będzie musiał pan sobie zasłużyć.- zaśmiała się uroczo i ruszyła w stronę kawiarni a ja pobiegłem za nią. Zapowiada się ciekawa znajomość…




****************
Witam w kolejnym rozdziale.
wybaczcie że tyle czekaliście :* mam nadzieję że mi wybaczycie.
ale sami wiecie. szkoła... -.-
mam nadzieję że rozdział nie jest tragiczny :)
kolejny już niedługo :*
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

piątek, 3 października 2014

ROZDZIAŁ 2

Uwaga!rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób dorosłych jeśli nie jesteś pełnoletni czytasz na własne ryzyko :)


Zayn POV


Po incydencie na chodniku z tajemniczą blondynką nie mogłem się na niczym skupić. Chodziłem rozkojarzony. W głowie miałem obraz zmasakrowanych rąk dziewczyny. Jej oczy ciągle przewijały się w mojej pamięci. Obraz ten odtwarzał się jak na nowo puszczany film. Widok bezbronnych pełnych bólu i cierpienia oczu rozdzierał moje serce. To był przerażający widok. Jakim trzeba być potworem żeby zrobić coś takiego kobiecie. Boże teraz znów coś do mnie dotarło. Ona była zbyt młoda. Nie była na pewno starsza ode mnie. Kto mógł być w stanie zmasakrować nastolatkę. A co najgorsze czy jej rodzice o tym wiedzą, a może oni nie żyją. Może to jej chłopak. Teraz tyle się słyszy o tym że chłopak bije swoją dziewczynę.  Spojrzałem na Pezz i aż przeszedł mnie dreszcz. Nie byłem nawet w stanie wyobrazić sobie że mógłbym podnieść na nią rękę. To najgorsze co facet może zrobić. Wtedy już nie jest facetem. Jest zwykłą pizdą. Facet ma chronić swoją kobietę sprawiać że czuje się bezpieczna i rozpieszczana. A nie że będzie bała się własnego cienia. Że będzie bała się wyrazić swoje zdanie bo oberwie. Dla mnie tacy ludzie powinni gnić w więzieniu. Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce. Objąłem swoją ukochaną ręką, a ona położyła głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Było idealnie. No prawie. Wisiała nad nami niezręczna cisza. Żadne z nas się nie odezwało od czasu sytuacji sprzed 15 minut. Pocałowałem dziewczynę w czubek głowy. Słyszałem jej westchnienie.

-Co jest kotek?.-zapytałem dziewczynę. Choć znałem odpowiedź wolałem się upewnić.

-Cały czas o niej myślę.-niemal wyszeptała. Spojrzała się na mnie. Miała łzy w oczach.

-Oj słońce.-mocno ją do siebie przytuliłem. Nie lubię kiedy płacze.

-Jak można być takim bydlakiem.?-zapytała. Sam nie znałem odpowiedzi na to pytanie.

-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Nie masz pewności że ktoś jej robi krzywdę.-sam sobie nie wierzyłem.-może  trenuje jakieś walki.-pokręciła przecząco głową.

-Nie.. na pewno nie. Coś takiego nie działo się przypadkiem albo na treningach. Tą dziewczynę ewidentnie ktoś bił.-zaszlochała

-No właśnie bił. Może uciekła? Zaczyna nowe życie?  Wszystko będzie dobrze. A teraz uśmiechnij się. Wiesz że nie lubię jak płaczesz. Serce mi pęka.- spełniła moją prośbę i już po chwili na jej twarzy nie było zmartwienia a szczęście. wziąłem ją na kolana.

-Kocham cię. A jak się uśmiechasz jesteś jeszcze bardziej seksowna. Jeszcze bardziej się rozpogodziła. Nagle zła aura się ulotniła i znów było idealnie. śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Oczywiście dopadli nas reporterzy i fanki. Rozdaliśmy kilka autografów.  Zanim zaczęło się ściemniać postanowiliśmy wracać. Odprowadziłem dziewczynę do jej domu. Jeszcze nie mieszkamy razem. Wiem to dziwne ale chcemy razem zamieszkać jak będziemy małżeństwem. We własnym domu. Pod drzwiami czule zaczęliśmy się całować. Mało brakowało a zdałbym z niej już teraz te wszystkie ciuchy i zaspokajałbym ją i siebie. Pocałowałem ją ostatni raz i z trudem ruszyłem w stronę naszego domu. Pomachałem jej. Widziałem jak wchodzi do domu. Całe szczęście że mieszkamy blisko siebie. Po niecałych 10 minutach drogi dotarłem pod dom. Światła były pozapalane w całym domu. Wszedłem do środka a to co tam zastałem mnie zszokowało. Jeszcze 4 godziny temu dom był tak czysty że można by było jeść z podłogi. Teraz był jeden wielki burdel i syf. Porozrzucane ciuchy i jedzenie. Pewnie była bitwa na żarcie.I nie tylko. Na podłodze walały się łyżki. Czyżby Liam kogoś wkurwił. Wszedłem do salonu. Tak jak się domyślałem siedzieli przed telewizorem. Lou i Liam wyrywali sobie pilota. Niall siedział na podłodze i jadł żelki a Harry leżał obok Nialla i spał z gaciami na głowie. Istne zoo. Poszedłem do kuchni i wziąłem garnek i drewnianą łyżkę. Liam dostanie pewnie zawału. Wróciłem do salonu i zacząłem z całej siły walić w garnek. Wszyscy się zerwali na równe nogi. Harry o mało nie dostał zawału.

-Dzięki że się w końcu uspokoiliście.-powiedziałem i rzuciłem przedmioty na podłogę. Usiadłem obok Nialla i ukradłem mu jedną żelke.

-Ej. To moje.-oburzył się blondyn.

-Oj no wybacz.- cmoknąłem go w policzek na co się uśmiechnął.

-Niech ci będzie. Jak randka z Pezz.- zapytał jedząc dalej słodycze.

-W sumie dobrze. Ale była pewna sytuacja.-zacząłem.

-Jaka?-zapytali niemal równo.

-Zaczęło się od tego że poszliśmy na kawę…- zacząłem opowiadać wszystko po kolei. Widziałem że ta opowieść wywołała duże poruszenie. Byli smutni i wstrząśnięci. Gdy zakończyłem opowieść nie wiedzieli co powiedzieć.

-Jakbym dorwał tego bydlaka to bym mu nogi z dupy powyrywał.- krzyknął Harry. Chłopcy się z nim zgodzili. byłem zmęczony całym dniem. Pożegnałem się z resztą i poszedłem do siebie. Wykąpałem się i w samych bokserkach wskoczyłem do łóżka. zanim jednak zasnąłem znów myślami wróciłem do tajemniczej blondynki.







Bridgit POV



Było chyba koło północy. Dokładnie nie wiem. Nie miałam przy sobie ani zegarka ani telefonu. Telefonu nie miałam od czasu samobójstwa matki. Ojciec bał się że się z kimś skontaktuję dlatego pozbawił mnie urządzenia. Chodziłam tak od motelu do motelu jednak nie było nigdzie żadnego wolnego pokoju. Zdruzgotana przechodziłam nieopodal London Eye. Byłam załamana. Usiadłam na krawężniku nie zważając na jadące samochody. Mogło być gorzej pomyślałam. Kurwa. Już nigdy tego nie powiem. Już po chwili zaczęło padać. Cholera. Świetnie po prostu świetnie. Niemość że bezdomna to jeszcze będę chora. Nagle przede mną zatrzymało się czarne auto. Po wyglądzie zewnętrznym mogłam być pewna że auto jest droższe niż moje życie. Zaśmiałam się w duchu. Ciekawe czego chce. Może się zgubił. Przednia szyba pasażera płynnie się otworzyła. Wychylił się przystojny mężczyzna. Aż mi dech zaparło. Kierowcą okazał się jeszcze przystojniejszy facet. No nieźle. Jednak wewnętrzny niepokój znów mną zawładnął. Przełknęłam gulę rosnącą w gardle.

-Co taka piękna dziewczyna robi tu sama o tej porze.-zapytał pasażer. Jezu miał taki seksowny głos. Jednak czaiło się w nim coś mrocznego. –odpowiedz.-zażądał.

-Ja. Ja nie wiem gdzie mam się podziać.- zaczęłam się jąkać.

-nie jesteś stąd. Masz dziwny akcent.-powiedział

-Pochodzę z Kanady.- odpowiedziałam. Nie podobała mi się ta rozmowa. Czemu miałam im mówić kim jestem. Co ich to obchodziło.

-jak masz na imię.-zapytał tym razem kierowca. I… o ironio miał tak samo seksowny głos jak jego pasażer.

-Bridgit. Ale czemu was to interesuje. Nawet was nie znam.- byłam ciekawa o co im chodzi. W końcu nie od tak zatrzymuje się na środku drogi wypasione auto i nie zaczepia nieznajomej osoby. Chyba że to jakiś Angielski zwyczaj.

-Ja jestem Jamie to jest John. Już nas znasz. –powiedział kierowca.- a teraz śliczna Bridgit powiedz co cię tu sprowadza. –spięłam się na to pytanie. A niepokój wybuchł we mnie.

-Chcę zacząć od nowa. W nowym miejscu.-powiedziałam spuszczając głowę.

-Masz gdzie spać.-zapytał Jamie. Czułam że nie warto ich okłamywać. Pokręciłam przecząco głową. John wyszedł z auta i podał mi rękę. Zdziwił mnie ten gest. Niepewnie podałam mu rękę pomógł mi wstać. Wziął mój bagaż i załadował do bagażnika. Co tu się dzieje.

-O co wam chodzi.? –zapytałam przerażona.

-Chcemy ci pomóc. Prowadzimy znany Club. Mamy też mini hotel. Znajdzie się dla ciebie nocleg.- uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi. Chwilę się wahałam jednak co mi się może stać. Oferują mi pomoc. Gorzej niż do tej pory na pewno nie będzie. Chyba…

~~*~~



Po 20 minutach krępującej ciszy dojechaliśmy na miejsce. Obawiałam się że o taki Club może im chodzić. To nie był zwykły Club tylko miejsce gdzie przychodzą napaleni frajerzy żeby sobie pooglądać i poruchać. Przeraziłam się. Mężczyźni wyszli z auta. Mi nie pozostało nic innego. Jamie wziął mój bagaż i w trójkę weszliśmy do środka. Miejsce było bardzo ekskluzywne. Drogie sofy z białej skóry ciemne ściany. Niebiesko czerwone światła. Scena z rurą przewierconą do podłogi. Parkiet idealnie wypolerowany. Dziewczęta w samej bieliźnie ocierające się o napalonych klientów. Przeszliśmy korytarz z masą pokoi. Już wiem co tam się pewnie działo. Głośna muzyka zagłuszała moje myśli. Przedarliśmy się obok baru. Wymieniłam spojrzenie z przystojnym barmanem. Mrugnął do mnie i słodko się uśmiechnął. Zapewne był to jedyny facet który tu pracował. Znaleźliśmy się w jakimś pokoju. Było ciemno a mnie przeszedł dreszcz. Jeden z nich zapalił światło. Przełknęłam Łośno ślinę. Kajdanki, bicze, różne zabawki analne. Przeraziłam się gdy usłyszałam że drzwi zostały zamknięte na klucz. Odwróciłam się szybko. Zauważyłam radość w ich oczach.

-Co się tu dzieje.-zapytałam.

-Nic. Jeśli będziesz tutaj mieszkać musisz nam dać coś w zamian.-powiedział Jamie podchodząc o krok bliżej.

-Zapłacę.-wypaliłam. Choć nie miałam dużo pieniędzy. Zawsze coś.

-Nie chcemy pieniędzy. Chcemy żebyś u nas pracowała. W zamian będziesz miała jak w raju na dodatek dach nad głową.


-Nie chcę tu pracować.- powiedziałam robiąc krok w tył

-To nie była ani prośba ani propozycja. Pasujesz tu idealnie. Jest jedno ale.-zaczął Jamie.

-Jakie.- coraz bardziej się bałam.

-Musimy cię najpierw przetestować.-po tych słowach zbladłam.

-Musimy wiedzieć jakie są twoje granice żeby później wiedzieć jakim klientom cię dawać.-dodał John. Łzy napłynęły mi do oczu. Jakie granice o co im chodzi. Podeszli do mnie. Jamie zaczął zdejmować moją przemoczoną bluzę. Czułam się potwornie. Najgorsze było w tym wszystkim to że strach mnie sparaliżował. Gdy pozbyli się mojej bluzy wymienili spojrzenia

-Kto ci to zrobił.-zapytał wściekły Jamie.

-Nieważne. Nie chcę o tym gadać.-powiedziałam szlochając.

-To dlatego uciekłaś z Kanady?- zapytał John. Nie mogła nic powiedzieć dlatego tylko kiwnęłam głową.

-Nic ci już nie grozi.- haha akurat. Zaraz mój koszmar się powtórzy. Ale teraz nie będzie tak obleśnie bo nie będzie robił mi tego własny ojciec. Znów zaczęli mnie rozbierać. Nie mogłam stawiać oporu. Nie chciałam żeby zrobili mi większą krzywdę.

-Grzeczna dziewczynka.-powiedział Jamie wpijając się w moje usta. Dziwny dreszcz przeszedł moje ciało. Czułam że odpina moje spodnie. Panika. Tylko to czułam. Już po chwili stałam przed nimi w samej bieliźnie. Zaczęli mnie oglądać. Czułam się potwornie. Jak jakiś eksponat w muzeum.

-Masz idealną figurę, zajebiste piersi i idealną pupę. Aż chcę się w niej znaleźć.- po słowach Jamiego przeszedł mnie dreszcz niepokoju. W sensie że w tyłek. – rany się zagoją i będziesz idealna. Połóż się na łóżku.-powiedział władczym tonem Jamie. Zrobiłam to co mi kazał. Zostałam przypięta kajdankami do łóżka. nogi i ręce miałam w potrzasku. Nie miałbym nawet jak się bronić. Oni również się rozebrali. Czyli oboje będą mnie męczyć. Bałam się cholernie. Widok ich nagich. Przyprawił mnie o zawrót głowy. Byli Chojnie obdarowani przez naturę. Jak mieli się zmieścić we mnie. Zamknęłam oczy. Czułam ręce na swoim ciele. Zdarli ze mnie bieliznę.

-Naga jesteś jeszcze piękniejsza.-powiedział John. Niespodziewanie szubko i mocno wbił we mnie dwa palce. Krzyknęłam z bólu jaki mi zadał. Jednak coś jeszcze poczuła. To było przyjemne. Jamie podszedł do mnie i uklęknął obok. Zaczął pieścić moje piersi. Dłońmi i ustami. Sutki mi stwardniały pod jego dotykiem a jęk rozkoszy wydobył się z mojego gardła. Czułam się potwornie że to mi się podoba.

-Te twoje usteczka aż się proszą żeby je pieprzyć.-szepnął mi do ucha Jamie. John zgiął we mnie palce na co mimowolnie jęknęłam i uniosłam biodra aby czuć go mocniej.  Nie wiem kiedy Jamie nachylił się nade mną. zaczął mnie całować. Strasznie namiętnie. To było za dużo tyle doznać naraz. Dolne partie ciała mnie bolały od tortur Johna. Jamie otworzył mi usta i wprowadził w nie swojego penisa. To było potworne. Zawsze mnie to obrzydzało. Jednak teraz musiałam to zrobić. Jego długość była zbyt wielka na moje gardło. Krztusiłam się co jeszcze bardziej mu się podobało. Uderzał swoim członkiem o ściankę mojego gardła. Wszystko mnie bolało. Wiedziałam że długo nie wytrzymam on też nie. Jego męskość drżała mi w ustach. Ja zadrżałam kiedy usta Johna znalazły moją łechtaczkę. Czułam że zbliżam się na sam szczyt. Szybko przerwał i oderwał się ode mnie oblizując usta. Jamie również zaprzestał. Myślałam że to już koniec. Jednak się myliłam. Zamienili się miejscami i na nowo rozpoczęli tortury. Po jakiś 10 minutach Jamie założył prezerwatywę i wbił się we mnie całą długością jednym płynnym ruchem. Aż ugryzłam penisa Johna. Jamie poruszał się z dziką szybkością sprawiając mi ból i jednocześnie przyjemność. Rozciągał mnie mocno swoim wielkim kutasem nie dając mojej cipce chwili spokoju. John wyciągnął swojego penisa z moich ust i stanął obok Jamiego. Uklęknął obok niego i palcami odnalazł łechtaczkę. Zaczął nimi poruszać. Jednak po chwili zmienił swoją pozycję. Wbił się w mój Tylek. Czułam jakby mnie rozrywali. To było zbyt wiele. Teraz czułam tylko i wyłącznie ból. Zaczęłam płakać i błagać żeby przestali. Posłuchali mnie po dłuższej chwili. Chyba uznali że we dwóch mi robią krzywdę. Po 20 minutach dalszych tortur gdzie wchodzili w moją cipkę na zmianę pozwolili mi skończyć. Szczytowaliśmy wszyscy. John we mnie a Jamie w moich ustach. Nie miałam już na nic siły. Chciałam tylko zwinąć się w kłębek i umrzeć. Rozpięli mnie i nakryli prześcieradłem. Ubrali się. Jamie do mnie podszedł a ja zamarłam.

-Byłaś najlepsza ze wszystkich jak do tej pory. I… byłaś pierwsza która była testowana przez nas obu naraz. Odpocznij księżniczko.-pocałował mnie w czoło.-zdałaś na 6+ a laski robisz najlepsze. I jesteś jak dotąd najciaśniejsza.- nie wiedziałam czy to komplement czy nie.

-Witaj w domu.- powiedział Jamie. Zgasili mi światło i wyszli z pokoju. Zanim zasnęłam przepłakałam pół nocy. To dopiero początek koszmaru.





**********************8
HEJ HEJ
i jak wrażenia po 2 rozdziale. mam nadzieję że nie było za dużo... +18.
nie każdemu mogło się podobać ta cala akcja. tak więc jeśli było za brutalnie lub zbyt dużo takich scen to po prostu mi powiedzcie coś się z tym zrobi. chcę żeby wam się dobrze go czytało :*
kolejny rozdział już niebawem
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****