Zayn POV
Po incydencie na chodniku z tajemniczą blondynką nie mogłem
się na niczym skupić. Chodziłem rozkojarzony. W głowie miałem obraz
zmasakrowanych rąk dziewczyny. Jej oczy ciągle przewijały się w mojej pamięci. Obraz
ten odtwarzał się jak na nowo puszczany film. Widok bezbronnych pełnych bólu i
cierpienia oczu rozdzierał moje serce. To był przerażający widok. Jakim trzeba
być potworem żeby zrobić coś takiego kobiecie. Boże teraz znów coś do mnie
dotarło. Ona była zbyt młoda. Nie była na pewno starsza ode mnie. Kto mógł być
w stanie zmasakrować nastolatkę. A co najgorsze czy jej rodzice o tym wiedzą, a
może oni nie żyją. Może to jej chłopak. Teraz tyle się słyszy o tym że chłopak
bije swoją dziewczynę. Spojrzałem na
Pezz i aż przeszedł mnie dreszcz. Nie byłem nawet w stanie wyobrazić sobie że
mógłbym podnieść na nią rękę. To najgorsze co facet może zrobić. Wtedy już nie
jest facetem. Jest zwykłą pizdą. Facet ma chronić swoją kobietę sprawiać że
czuje się bezpieczna i rozpieszczana. A nie że będzie bała się własnego cienia.
Że będzie bała się wyrazić swoje zdanie bo oberwie. Dla mnie tacy ludzie
powinni gnić w więzieniu. Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do parku. Usiedliśmy na
ławce. Objąłem swoją ukochaną ręką, a ona położyła głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem
się sam do siebie. Było idealnie. No prawie. Wisiała nad nami niezręczna cisza.
Żadne z nas się nie odezwało od czasu sytuacji sprzed 15 minut. Pocałowałem
dziewczynę w czubek głowy. Słyszałem jej westchnienie.
-Co jest kotek?.-zapytałem dziewczynę. Choć znałem odpowiedź
wolałem się upewnić.
-Cały czas o niej myślę.-niemal wyszeptała. Spojrzała się na
mnie. Miała łzy w oczach.
-Oj słońce.-mocno ją do siebie przytuliłem. Nie lubię kiedy
płacze.
-Jak można być takim bydlakiem.?-zapytała. Sam nie znałem
odpowiedzi na to pytanie.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Nie masz pewności że
ktoś jej robi krzywdę.-sam sobie nie wierzyłem.-może trenuje jakieś walki.-pokręciła przecząco głową.
-Nie.. na pewno nie. Coś takiego nie działo się przypadkiem
albo na treningach. Tą dziewczynę ewidentnie ktoś bił.-zaszlochała
-No właśnie bił. Może uciekła? Zaczyna nowe życie? Wszystko będzie dobrze. A teraz uśmiechnij
się. Wiesz że nie lubię jak płaczesz. Serce mi pęka.- spełniła moją prośbę i
już po chwili na jej twarzy nie było zmartwienia a szczęście. wziąłem ją na kolana.
-Kocham cię. A jak się uśmiechasz jesteś jeszcze bardziej
seksowna. Jeszcze bardziej się rozpogodziła. Nagle zła aura się
ulotniła i znów było idealnie. śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Oczywiście dopadli
nas reporterzy i fanki. Rozdaliśmy kilka autografów. Zanim zaczęło się ściemniać postanowiliśmy wracać.
Odprowadziłem dziewczynę do jej domu. Jeszcze nie mieszkamy razem. Wiem to
dziwne ale chcemy razem zamieszkać jak będziemy małżeństwem. We własnym domu. Pod
drzwiami czule zaczęliśmy się całować. Mało brakowało a zdałbym z niej już
teraz te wszystkie ciuchy i zaspokajałbym ją i siebie. Pocałowałem ją ostatni
raz i z trudem ruszyłem w stronę naszego domu. Pomachałem jej. Widziałem jak
wchodzi do domu. Całe szczęście że mieszkamy blisko siebie. Po niecałych 10
minutach drogi dotarłem pod dom. Światła były pozapalane w całym domu. Wszedłem
do środka a to co tam zastałem mnie zszokowało. Jeszcze 4 godziny temu dom był tak
czysty że można by było jeść z podłogi. Teraz był jeden wielki burdel i syf. Porozrzucane
ciuchy i jedzenie. Pewnie była bitwa na żarcie.I nie tylko. Na podłodze walały się łyżki. Czyżby Liam kogoś wkurwił. Wszedłem do salonu. Tak jak się domyślałem siedzieli przed telewizorem. Lou i Liam wyrywali sobie pilota. Niall siedział na podłodze i jadł żelki a Harry leżał obok Nialla i spał z gaciami na głowie. Istne zoo. Poszedłem do kuchni i wziąłem garnek i drewnianą łyżkę. Liam dostanie pewnie zawału. Wróciłem do salonu i zacząłem z całej siły walić w garnek. Wszyscy się zerwali na równe nogi. Harry o mało nie dostał zawału.
-Dzięki że się w końcu uspokoiliście.-powiedziałem i rzuciłem przedmioty na podłogę. Usiadłem obok Nialla i ukradłem mu jedną żelke.
-Ej. To moje.-oburzył się blondyn.
-Oj no wybacz.- cmoknąłem go w policzek na co się uśmiechnął.
-Niech ci będzie. Jak randka z Pezz.- zapytał jedząc dalej słodycze.
-W sumie dobrze. Ale była pewna sytuacja.-zacząłem.
-Jaka?-zapytali niemal równo.
-Zaczęło się od tego że poszliśmy na kawę…- zacząłem opowiadać wszystko po kolei. Widziałem że ta opowieść wywołała duże poruszenie. Byli smutni i wstrząśnięci. Gdy zakończyłem opowieść nie wiedzieli co powiedzieć.
-Jakbym dorwał tego bydlaka to bym mu nogi z dupy powyrywał.- krzyknął Harry. Chłopcy się z nim zgodzili. byłem zmęczony całym dniem. Pożegnałem się z resztą i poszedłem do siebie. Wykąpałem się i w samych bokserkach wskoczyłem do łóżka. zanim jednak zasnąłem znów myślami wróciłem do tajemniczej blondynki.
Bridgit POV
Było chyba koło północy. Dokładnie nie wiem. Nie miałam przy sobie ani zegarka ani telefonu. Telefonu nie miałam od czasu samobójstwa matki. Ojciec bał się że się z kimś skontaktuję dlatego pozbawił mnie urządzenia. Chodziłam tak od motelu do motelu jednak nie było nigdzie żadnego wolnego pokoju. Zdruzgotana przechodziłam nieopodal London Eye. Byłam załamana. Usiadłam na krawężniku nie zważając na jadące samochody. Mogło być gorzej pomyślałam. Kurwa. Już nigdy tego nie powiem. Już po chwili zaczęło padać. Cholera. Świetnie po prostu świetnie. Niemość że bezdomna to jeszcze będę chora. Nagle przede mną zatrzymało się czarne auto. Po wyglądzie zewnętrznym mogłam być pewna że auto jest droższe niż moje życie. Zaśmiałam się w duchu. Ciekawe czego chce. Może się zgubił. Przednia szyba pasażera płynnie się otworzyła. Wychylił się przystojny mężczyzna. Aż mi dech zaparło. Kierowcą okazał się jeszcze przystojniejszy facet. No nieźle. Jednak wewnętrzny niepokój znów mną zawładnął. Przełknęłam gulę rosnącą w gardle.
-Co taka piękna dziewczyna robi tu sama o tej porze.-zapytał pasażer. Jezu miał taki seksowny głos. Jednak czaiło się w nim coś mrocznego. –odpowiedz.-zażądał.
-Ja. Ja nie wiem gdzie mam się podziać.- zaczęłam się jąkać.
-nie jesteś stąd. Masz dziwny akcent.-powiedział
-Pochodzę z Kanady.- odpowiedziałam. Nie podobała mi się ta rozmowa. Czemu miałam im mówić kim jestem. Co ich to obchodziło.
-jak masz na imię.-zapytał tym razem kierowca. I… o ironio miał tak samo seksowny głos jak jego pasażer.
-Bridgit. Ale czemu was to interesuje. Nawet was nie znam.- byłam ciekawa o co im chodzi. W końcu nie od tak zatrzymuje się na środku drogi wypasione auto i nie zaczepia nieznajomej osoby. Chyba że to jakiś Angielski zwyczaj.
-Ja jestem Jamie to jest John. Już nas znasz. –powiedział kierowca.- a teraz śliczna Bridgit powiedz co cię tu sprowadza. –spięłam się na to pytanie. A niepokój wybuchł we mnie.
-Chcę zacząć od nowa. W nowym miejscu.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Masz gdzie spać.-zapytał Jamie. Czułam że nie warto ich okłamywać. Pokręciłam przecząco głową. John wyszedł z auta i podał mi rękę. Zdziwił mnie ten gest. Niepewnie podałam mu rękę pomógł mi wstać. Wziął mój bagaż i załadował do bagażnika. Co tu się dzieje.
-O co wam chodzi.? –zapytałam przerażona.
-Chcemy ci pomóc. Prowadzimy znany Club. Mamy też mini hotel. Znajdzie się dla ciebie nocleg.- uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi. Chwilę się wahałam jednak co mi się może stać. Oferują mi pomoc. Gorzej niż do tej pory na pewno nie będzie. Chyba…
-Dzięki że się w końcu uspokoiliście.-powiedziałem i rzuciłem przedmioty na podłogę. Usiadłem obok Nialla i ukradłem mu jedną żelke.
-Ej. To moje.-oburzył się blondyn.
-Oj no wybacz.- cmoknąłem go w policzek na co się uśmiechnął.
-Niech ci będzie. Jak randka z Pezz.- zapytał jedząc dalej słodycze.
-W sumie dobrze. Ale była pewna sytuacja.-zacząłem.
-Jaka?-zapytali niemal równo.
-Zaczęło się od tego że poszliśmy na kawę…- zacząłem opowiadać wszystko po kolei. Widziałem że ta opowieść wywołała duże poruszenie. Byli smutni i wstrząśnięci. Gdy zakończyłem opowieść nie wiedzieli co powiedzieć.
-Jakbym dorwał tego bydlaka to bym mu nogi z dupy powyrywał.- krzyknął Harry. Chłopcy się z nim zgodzili. byłem zmęczony całym dniem. Pożegnałem się z resztą i poszedłem do siebie. Wykąpałem się i w samych bokserkach wskoczyłem do łóżka. zanim jednak zasnąłem znów myślami wróciłem do tajemniczej blondynki.
Bridgit POV
Było chyba koło północy. Dokładnie nie wiem. Nie miałam przy sobie ani zegarka ani telefonu. Telefonu nie miałam od czasu samobójstwa matki. Ojciec bał się że się z kimś skontaktuję dlatego pozbawił mnie urządzenia. Chodziłam tak od motelu do motelu jednak nie było nigdzie żadnego wolnego pokoju. Zdruzgotana przechodziłam nieopodal London Eye. Byłam załamana. Usiadłam na krawężniku nie zważając na jadące samochody. Mogło być gorzej pomyślałam. Kurwa. Już nigdy tego nie powiem. Już po chwili zaczęło padać. Cholera. Świetnie po prostu świetnie. Niemość że bezdomna to jeszcze będę chora. Nagle przede mną zatrzymało się czarne auto. Po wyglądzie zewnętrznym mogłam być pewna że auto jest droższe niż moje życie. Zaśmiałam się w duchu. Ciekawe czego chce. Może się zgubił. Przednia szyba pasażera płynnie się otworzyła. Wychylił się przystojny mężczyzna. Aż mi dech zaparło. Kierowcą okazał się jeszcze przystojniejszy facet. No nieźle. Jednak wewnętrzny niepokój znów mną zawładnął. Przełknęłam gulę rosnącą w gardle.
-Co taka piękna dziewczyna robi tu sama o tej porze.-zapytał pasażer. Jezu miał taki seksowny głos. Jednak czaiło się w nim coś mrocznego. –odpowiedz.-zażądał.
-Ja. Ja nie wiem gdzie mam się podziać.- zaczęłam się jąkać.
-nie jesteś stąd. Masz dziwny akcent.-powiedział
-Pochodzę z Kanady.- odpowiedziałam. Nie podobała mi się ta rozmowa. Czemu miałam im mówić kim jestem. Co ich to obchodziło.
-jak masz na imię.-zapytał tym razem kierowca. I… o ironio miał tak samo seksowny głos jak jego pasażer.
-Bridgit. Ale czemu was to interesuje. Nawet was nie znam.- byłam ciekawa o co im chodzi. W końcu nie od tak zatrzymuje się na środku drogi wypasione auto i nie zaczepia nieznajomej osoby. Chyba że to jakiś Angielski zwyczaj.
-Ja jestem Jamie to jest John. Już nas znasz. –powiedział kierowca.- a teraz śliczna Bridgit powiedz co cię tu sprowadza. –spięłam się na to pytanie. A niepokój wybuchł we mnie.
-Chcę zacząć od nowa. W nowym miejscu.-powiedziałam spuszczając głowę.
-Masz gdzie spać.-zapytał Jamie. Czułam że nie warto ich okłamywać. Pokręciłam przecząco głową. John wyszedł z auta i podał mi rękę. Zdziwił mnie ten gest. Niepewnie podałam mu rękę pomógł mi wstać. Wziął mój bagaż i załadował do bagażnika. Co tu się dzieje.
-O co wam chodzi.? –zapytałam przerażona.
-Chcemy ci pomóc. Prowadzimy znany Club. Mamy też mini hotel. Znajdzie się dla ciebie nocleg.- uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi. Chwilę się wahałam jednak co mi się może stać. Oferują mi pomoc. Gorzej niż do tej pory na pewno nie będzie. Chyba…
~~*~~
Po 20 minutach krępującej ciszy dojechaliśmy na miejsce. Obawiałam się że o taki Club może im chodzić. To nie był zwykły Club tylko miejsce gdzie przychodzą napaleni frajerzy żeby sobie pooglądać i poruchać. Przeraziłam się. Mężczyźni wyszli z auta. Mi nie pozostało nic innego. Jamie wziął mój bagaż i w trójkę weszliśmy do środka. Miejsce było bardzo ekskluzywne. Drogie sofy z białej skóry ciemne ściany. Niebiesko czerwone światła. Scena z rurą przewierconą do podłogi. Parkiet idealnie wypolerowany. Dziewczęta w samej bieliźnie ocierające się o napalonych klientów. Przeszliśmy korytarz z masą pokoi. Już wiem co tam się pewnie działo. Głośna muzyka zagłuszała moje myśli. Przedarliśmy się obok baru. Wymieniłam spojrzenie z przystojnym barmanem. Mrugnął do mnie i słodko się uśmiechnął. Zapewne był to jedyny facet który tu pracował. Znaleźliśmy się w jakimś pokoju. Było ciemno a mnie przeszedł dreszcz. Jeden z nich zapalił światło. Przełknęłam Łośno ślinę. Kajdanki, bicze, różne zabawki analne. Przeraziłam się gdy usłyszałam że drzwi zostały zamknięte na klucz. Odwróciłam się szybko. Zauważyłam radość w ich oczach.
-Co się tu dzieje.-zapytałam.
-Nic. Jeśli będziesz tutaj mieszkać musisz nam dać coś w zamian.-powiedział Jamie podchodząc o krok bliżej.
-Zapłacę.-wypaliłam. Choć nie miałam dużo pieniędzy. Zawsze coś.
-Nie chcemy pieniędzy. Chcemy żebyś u nas pracowała. W zamian będziesz miała jak w raju na dodatek dach nad głową.
-Nie chcę tu pracować.- powiedziałam robiąc krok w tył
-To nie była ani prośba ani propozycja. Pasujesz tu idealnie. Jest jedno ale.-zaczął Jamie.
-Jakie.- coraz bardziej się bałam.
-Musimy cię najpierw przetestować.-po tych słowach zbladłam.
-Musimy wiedzieć jakie są twoje granice żeby później wiedzieć jakim klientom cię dawać.-dodał John. Łzy napłynęły mi do oczu. Jakie granice o co im chodzi. Podeszli do mnie. Jamie zaczął zdejmować moją przemoczoną bluzę. Czułam się potwornie. Najgorsze było w tym wszystkim to że strach mnie sparaliżował. Gdy pozbyli się mojej bluzy wymienili spojrzenia
-Kto ci to zrobił.-zapytał wściekły Jamie.
-Nieważne. Nie chcę o tym gadać.-powiedziałam szlochając.
-To dlatego uciekłaś z Kanady?- zapytał John. Nie mogła nic powiedzieć dlatego tylko kiwnęłam głową.
-Nic ci już nie grozi.- haha akurat. Zaraz mój koszmar się powtórzy. Ale teraz nie będzie tak obleśnie bo nie będzie robił mi tego własny ojciec. Znów zaczęli mnie rozbierać. Nie mogłam stawiać oporu. Nie chciałam żeby zrobili mi większą krzywdę.
-Grzeczna dziewczynka.-powiedział Jamie wpijając się w moje usta. Dziwny dreszcz przeszedł moje ciało. Czułam że odpina moje spodnie. Panika. Tylko to czułam. Już po chwili stałam przed nimi w samej bieliźnie. Zaczęli mnie oglądać. Czułam się potwornie. Jak jakiś eksponat w muzeum.
-Masz idealną figurę, zajebiste piersi i idealną pupę. Aż chcę się w niej znaleźć.- po słowach Jamiego przeszedł mnie dreszcz niepokoju. W sensie że w tyłek. – rany się zagoją i będziesz idealna. Połóż się na łóżku.-powiedział władczym tonem Jamie. Zrobiłam to co mi kazał. Zostałam przypięta kajdankami do łóżka. nogi i ręce miałam w potrzasku. Nie miałbym nawet jak się bronić. Oni również się rozebrali. Czyli oboje będą mnie męczyć. Bałam się cholernie. Widok ich nagich. Przyprawił mnie o zawrót głowy. Byli Chojnie obdarowani przez naturę. Jak mieli się zmieścić we mnie. Zamknęłam oczy. Czułam ręce na swoim ciele. Zdarli ze mnie bieliznę.
-Naga jesteś jeszcze piękniejsza.-powiedział John. Niespodziewanie szubko i mocno wbił we mnie dwa palce. Krzyknęłam z bólu jaki mi zadał. Jednak coś jeszcze poczuła. To było przyjemne. Jamie podszedł do mnie i uklęknął obok. Zaczął pieścić moje piersi. Dłońmi i ustami. Sutki mi stwardniały pod jego dotykiem a jęk rozkoszy wydobył się z mojego gardła. Czułam się potwornie że to mi się podoba.
-Te twoje usteczka aż się proszą żeby je pieprzyć.-szepnął mi do ucha Jamie. John zgiął we mnie palce na co mimowolnie jęknęłam i uniosłam biodra aby czuć go mocniej. Nie wiem kiedy Jamie nachylił się nade mną. zaczął mnie całować. Strasznie namiętnie. To było za dużo tyle doznać naraz. Dolne partie ciała mnie bolały od tortur Johna. Jamie otworzył mi usta i wprowadził w nie swojego penisa. To było potworne. Zawsze mnie to obrzydzało. Jednak teraz musiałam to zrobić. Jego długość była zbyt wielka na moje gardło. Krztusiłam się co jeszcze bardziej mu się podobało. Uderzał swoim członkiem o ściankę mojego gardła. Wszystko mnie bolało. Wiedziałam że długo nie wytrzymam on też nie. Jego męskość drżała mi w ustach. Ja zadrżałam kiedy usta Johna znalazły moją łechtaczkę. Czułam że zbliżam się na sam szczyt. Szybko przerwał i oderwał się ode mnie oblizując usta. Jamie również zaprzestał. Myślałam że to już koniec. Jednak się myliłam. Zamienili się miejscami i na nowo rozpoczęli tortury. Po jakiś 10 minutach Jamie założył prezerwatywę i wbił się we mnie całą długością jednym płynnym ruchem. Aż ugryzłam penisa Johna. Jamie poruszał się z dziką szybkością sprawiając mi ból i jednocześnie przyjemność. Rozciągał mnie mocno swoim wielkim kutasem nie dając mojej cipce chwili spokoju. John wyciągnął swojego penisa z moich ust i stanął obok Jamiego. Uklęknął obok niego i palcami odnalazł łechtaczkę. Zaczął nimi poruszać. Jednak po chwili zmienił swoją pozycję. Wbił się w mój Tylek. Czułam jakby mnie rozrywali. To było zbyt wiele. Teraz czułam tylko i wyłącznie ból. Zaczęłam płakać i błagać żeby przestali. Posłuchali mnie po dłuższej chwili. Chyba uznali że we dwóch mi robią krzywdę. Po 20 minutach dalszych tortur gdzie wchodzili w moją cipkę na zmianę pozwolili mi skończyć. Szczytowaliśmy wszyscy. John we mnie a Jamie w moich ustach. Nie miałam już na nic siły. Chciałam tylko zwinąć się w kłębek i umrzeć. Rozpięli mnie i nakryli prześcieradłem. Ubrali się. Jamie do mnie podszedł a ja zamarłam.
-Byłaś najlepsza ze wszystkich jak do tej pory. I… byłaś pierwsza która była testowana przez nas obu naraz. Odpocznij księżniczko.-pocałował mnie w czoło.-zdałaś na 6+ a laski robisz najlepsze. I jesteś jak dotąd najciaśniejsza.- nie wiedziałam czy to komplement czy nie.
-Witaj w domu.- powiedział Jamie. Zgasili mi światło i wyszli z pokoju. Zanim zasnęłam przepłakałam pół nocy. To dopiero początek koszmaru.
**********************8
HEJ HEJ
i jak wrażenia po 2 rozdziale. mam nadzieję że nie było za dużo... +18.
nie każdemu mogło się podobać ta cala akcja. tak więc jeśli było za brutalnie lub zbyt dużo takich scen to po prostu mi powiedzcie coś się z tym zrobi. chcę żeby wam się dobrze go czytało :*
kolejny rozdział już niebawem
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****
Genialne... nie gadaj że sie nie podoba cała ta akcja.. :D
OdpowiedzUsuńNie moge przestać się śmiać z chłopaków... buziak w policzek, te łyżki... hahhhhh to było genialne..
Noo rozdział ogółem cudowny...♥
Omg cudeńko <3 <3 <3 <3 <3 <3 Brak mi słów. Kolejne genialne opowiadanie. Czekam na nexta z niecierpliwością. <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń*,* *,*
OdpowiedzUsuń