Translate

niedziela, 2 listopada 2014

ROZDZIAŁ 5



Louis POV


Byliśmy już po wywiadzie. Musieliśmy pojechać do studia. Potem do biura Paula by dostać opieprz a na sam koniec znowu do studia. Tak minął nam cały dzień. Na nic nie miałem ochoty. Na nic nie miałem siły. Nic mi się nie chciało. Jednak w głębi serca czułem że o czymś zapomniałem. Nie mogłem sobie przypomnieć o czym. To było dziwne uczucie. Jakbym kogoś zawiódł. A może mi się to tylko zdawało? Zmasakrowany ciężkim dniem ruszyłem od razu w stronę mojego pokoju. Jednak wcześniej coś przykuło moją uwagę. A mianowicie telefon. Mój telefon. Wydawało mi się że miałem go ze sobą. Sprawdziłem kieszenie. Niestety okazało się że go nie miałem. Podszedłem do stołu i podniosłem urządzenie. Odblokowałem telefon i aż się przeraziłem. Kurwa. Jak mogłem zapomnieć. Miałem przecież dzisiaj randkę z Eleanor!. Miałem tylko 4 wiadomości. Bałem się je otworzyć. Wszystkie były od niej. Otworzyłem pierwszą wiadomość. Przyszła dokładnie o tej godzinie o której zaczął się ten cholerny wywiad

„już nie mogę się doczekać. Za godzinę w parku?”

Kolejny sms

„Halo jesteś. Może być ta godzina czy ci nie pasuje?”

Wysłane 20 minut później. Kolejny był po godzinie.

„Dlaczego się nie odzywasz? Stało się coś?”

Ostatni sms przyszedł niecałą godzinę temu.

Myślałam że jesteś inny…”

Aż ścisnęło mnie w żołądku. Zawiodłem ją. Zawiodłem też siebie. jak mogłem zapomnieć o tak ważnym dla mnie dniu. Musiałem to wyjaśnić. Co z tego że pewnie wyzwie mnie od najgorszych. Mam to gdzieś. Muszę to wyjaśnić. Nie mogę się teraz poddać. Ona może być moim światełkiem w tunelu. Moim wybawieniem. Spojrzałem na zegarek. Za 10 minut północ. Trochę późno. Może już spać. Jednak musiałem ją zobaczyć. Musiałem jej wszystko wyjaśnić. Wziąłem kluczyki do swojego samochodu i wybiegłem z domu. Nie zważałem na to że wybiegłem w samej podkoszulce a na dworze było około 5 stopni. Miałem to gdzieś. Wskoczyłem do auta i z piskiem opon odjechałem w stronę domu dziewczyny. Właściwie czemu mi tak zależało. Widziałem ją tylko raz. Jednak ten raz był jak uderzenie pioruna. Poczułem coś czego dawno nie czułem. Była inna. Wspaniała. Nie zważała na moje pieniądze lub sławę. Chciała poznać mnie. Zwykłego Louisa Tomlinsona. Nie chciała znać sławnego na cały świat Louisa Tomlinona. Niestety dzisiaj poznała cholernego dupka i egoistę. I pewnie myśli że ją olałem. Gdybym tylko pamiętał o spotkaniu. Odwołałbym nawet ten cholerny wywiad. Byleby pójść z nią na randkę. Nim się zorientowałem byłem już pod domem dziewczyny. Pospiesznie wysiadłem z samochodu. Nawet nie sprawdziłem czy go zamknąłem. Zauważyłem świecące się światło w jej mieszkaniu. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Nie było już odwrotu. Z walącym jak młot sercem czekałem aż drzwi się otworzą. Czułem jak moje serce odbija się od klatki piersiowej. Bałem się że nie będzie chciała mnie znać. Że już nigdy się z nią nie spotkam. To by mnie zabiło. Znałem ją jeden dzień a już się od niej uzależniłem. Usłyszałem po drugiej stronie drzwi kroki. Po chwili drzwi się otworzyły a ja ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Poczułem ukłucie bólu gdy zauważyłem że miała zaczerwienione i zapuchnięte oczy. Czy to była moja wina? Oczywiście że twoja idioto. Przekląłem się w myślach. Gdy tyko mnie zobaczyła od razu chciała zatrzasnąć drzwi. Jedna w porę udało mi się wtargnąć do środka. Zdziwiona nawet nie zdążyła zareagować.

-Czego chcesz? Przypomniałeś sobie że umówiłeś się ze zwykłą dziewczyną.- dała nacisk na przedostanie słowo.

-To nie tak. Daj mi wytłumaczyć.- błagałem.

-Nic nie musisz wyjaśniać totalnie mnie olałeś. Więc teraz łaskawie wyjdź z mojego domu. – zanim zdążyłem coś powiedzieć z salonu wyszedł jakiś chłopak. Podszedł do niej i zasłonił ją swoim ciałem.

-Nie rozumiesz jak dziewczyna mówi wyjdź. Czy mam ci to pokazać.- powiedział do mnie władczym tonem. Zagotowało się we mnie gdy dziewczyna przytrzymała go za biodra. Niewiele myśląc wymierzyłem mu prawego sierpowego. Chłopak pod wpływem silnego uderzenia uderzył w ścianę i opadł na ziemię. Usłyszałem krzyki El i po chwili zostałem wypchnięty przed dom.

-Idź się leczyć. Jesteś pojebany. Bijesz niewinnych ludzi. No co on ci zrobił. Będziesz bił każdą osobę która pociesza mnie za to że ty coś spieprzysz. Poczekaj zaraz podam ci listę. A teraz wypieprzaj stąd albo zadzwonię na policję.- po tych słowach zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Załamany wróciłem do samochodu. Jakiś czas jeździłem pustymi ulicami Londynu. Gdy byłem już w swoim łóżku wziąłem telefon do ręki. Wahałem się przez chwilę. W końcu się odważyłem

„Nie poddam się. W końcu będziesz musiała mnie wysłuchać.”

Wysłałem Eleanor sms. Tak jak się spodziewałem nie odpisała mi. Ale nie poddam się. Będzie musiałam mnie wysłuchać. Zrobię wszystko żeby mi wybaczyła i na nowo zaufała. Pełen nadziei zasnąłem.







Bridgit POV.



Obudziłam się dość wcześnie. Wczorajsza wizyta u ginekologa była dość dziwna i krępująca. Nie dość że badał mnie mężczyzna to jeszcze Jamie wszystkiemu się przyglądał. Był to jakiś jego dobry przyjaciel. Podobno bada wszystkie dziewczyny z Clubu. Średnio raz w miesiącu każda z dziewczyn jest badana. W sumie to nawet dobrze że w pewnym sensie tak o nie dbają. Nie wróciłam do pokoju w Clubie. Mieszkałam nad nim. Dostałam cały apartament. Był bardzo ekskluzywny. Nigdy nie byłam w tak drogim mieszkaniu. A teraz należało do mnie. Ale za jaką cenę. Stanę się kurwą. Jednak nie mam innego wyjścia. Muszę się na to zgodzić. Jakby nie było poniekąd już się zgodziłam. Nie uciekłam od razu. Bałam się to zrobić. Co jeśli by mnie złapali i pobili. Nie chcę znów przez to przechodzić. Miałam wyrwać się od ojca tyrana. Gwałciciela i chorego psychicznie dupka. Trafiłam na dwóch bogaczy którzy również w pewnym sensie mnie zgwałcili. Ale dali dach nad głową. Można powiedzieć że uratowali mnie w najgorszy sposób. Miałam sprzedawać swoje ciało w zamian za jedzenie i miejsce do spania. Marzenia o zachowaniu dziewictwa czystości dla przyszłego męża odeszły w zapomniane. Chęć założenia rodziny. Przyjaciół również odeszła. Prysła jak bańka mydlana. Jednak tu też mogłam znaleźć sobie jakiegoś przyjaciela. Mam nadzieję że nie wszystkie laski tutaj będą takie zdzirowate. Rozejrzałam się po pokoju. Było jeszcze szaro na zewnątrz przez co panował półmrok w sypialni. Wstałam z posłania. Jedwabna koszula nocna która podczas snu nieco się podwinęła do góry opadła jak atłas. Założyłam na siebie szlafrok tego samego koloru co koszula. Weszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę zimnej wody. Spojrzałam na zegarek. Super 5 nad ranem. Nie dziwię się że jeszcze było ciemno. Cholerne strefy czasowe. Minie trochę czasu zanim się przyzwyczaję. Usiadłam przy stole i oparłam głowę na rękach. Zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem. Nawet nie wiem kiedy znów zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Kto to mógł być. Podniosłam głowę. 11. Wow. Nieźle pospałam. Wstałam połamana z niewygodnej pozycji. Rozprostowałam kości i podeszłam do drzwi. Poprawiłam włosy i ciaśniej zawiązałam szlafrok w talii. Niepewnie otworzyłam drzwi. Stał w nich Jamie. Uśmiechnięty wszedł do środka. Przywitał się całusem w Polik. Cały w skowronkach przeszedł do kuchni i zaparzył sobie kawy. Ruszyłam za nim zdziwiona. Niby cały budnek należał do niego. Ale tak nie wypada. Usiadł przy stole w miejscu gdzie przed chwilą jeszcze spałam. Był podejrzanie szczęśliwy. Dopiero teraz zauważyłam że ma ze sobą jakąś torbę. Usiadłam naprzeciwko niego i w ciszy czekałam na jego ruch.

-Do twarzy ci w tym kolorze. Wyglądasz seksi.- lustrował mnie wzrokiem. Jego oczy najbardziej skupiały się na piersiach. Przeklinałam się w duchu że nie spałam w staniku. Zarumieniłam się. To było niezręczne.

-Mogę wiedzieć po co przyszedłeś. I czemu jesteś taki szczęśliwy.- nic nie odpowiedział tylko wstał. Dopił swoją kawę. Chwycił moją rękę. Nieco się przestraszyłam ale postanowiłam panować nad emocjami. Nic mi nie zrobi. Powtarzałam w myślach. Zaciągnął mnie do sypialni. Odwrócił się do mnie i znów uśmiechnął. Miałam złe przeczucia.

-Jestem szczęśliwy bo coś sobie uświadomiłem.- klasnął w dłonie.

-Można wiedzieć co?- zapytałam. Znów nic nie odpowiedział. Tylko otworzył tajemniczą torbę i całą zawartość wysypał na łóżko. O kurwa. Wessałam głośno powietrze. Aż się nim zachłysnęłam.

-Zamierzam cię przetrenować.- mówił z taką seksowną chrypą a w jego oczach widać było pożądanie. Przeszedł dzielącą nas odległość jednym krokiem i zachłannie wpił się w moje usta rzucając mnie na łóżko.


************
Hej rozdział taki sobie ale zupełnie nie mam weny. ostatnio dość często się zastanawiam czy nie zawiesić na jakiś czas bloga. chcę wam bardzo podziękować że jesteście, czytacie i komentujecie. jednak nie chcę was zawieść i pisać coś co jest bez sensu. -.- wybaczcie mi. na razie nadal będę pisać bo jakieś resztki weny mam. z czasem też u mnie krucho więc rozdziały będą tak dodawane jak teraz. raz na tydzień albo i rzadziej. nie miejcie do mnie o to pretensji. błagam. staram się jak mogę.
KOCHAM WAS następny już niebawem i tam powinno się więcej dziać bo będę kontynuować ostatnią scenę ;)
Hazzowa :***

2 komentarze:

  1. BOOOOOOOSKIE *,* wiesz co myślę na temat zawieszenia bloga, hahaha 😂 next pleasee ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet się nie myśl o zawieszaniu bloga, bo opowiadanie jest MEGA. ♥ ♥
    Nie mogę się doczekać nexta.
    Życzę weny. :* :*

    OdpowiedzUsuń