Translate

piątek, 24 października 2014

ROZDZIAŁ 4


Louis POV.


Eleanor jest cudowna. Taka idealna. Zabawna i skromna. Wcale się nie podniecała że taka osoba jak ja siedzi z nią w kawiarni. Właśnie to w niej najbardziej polubiłem. Mam nadzieję że to nie nasze ostatnie spotkanie.

-Opowiedz mi coś o sobie.- zaproponowała przygryzając ciastko czekoladowe które sobie zamówiła i popiła kawą. Zdziwiło mnie że taka drobna dziewczyna pije czarną nie słodzoną kawę. Sam nie potrafiłem przełknąć czegoś takiego. Dla mnie to było obrzydliwe i strasznie mocne. Jak ona spała w nocy. Uśmiechnąłem się do niej. Czy to nie cudowne że nic o mnie nie wie. Mogę się pokazać z jak najlepszej perspektywy.

- Urodziłem się i wychowałem w Doncaster. Od 4 lat tworzymy z chłopakami zespół. Mamy masę fanów i właśnie skończyliśmy trasę promującą nasz nowy singiel. Zaczynamy pracę nad kolejnym.- w międzyczasie zauważyłem dziwny grymas na jej twarzy.- coś nie tak?- pytam. Doncaster

-Ummm wiesz co ja chyba już pójdę.- pospiesznie wstała i zaczęła kierować się do wyjścia. Cały zdrętwiałem. Powiedziałem coś nie tak? Niewiele myśląc rzuciłem banknot na stół i wybiegłem za nią. Złapałem ją w połowie drogi do skrzyżowania. Złapałem ją za rękę i odwróciłem ją w swoją stronę.

-Powiedz mi co zrobiłem źle.-zapytałem przerażony że spieprzyłem już wszystko na samym początku znajomości.

-Nieważne.- nawet na mnie nie spojrzała. Nie powiem, zabolało. Spuściła wzrok a ja złapałem ją za podbródek i pociągnąłem go do góry.

-Proszę powiedz.- poprosiłem.

-Chodzi o to że… że chciałam poznać ciebie a nie ty mi od razu zacząłeś mówić o tym że jesteś sławny. Gdybym chciała się dowiedzieć o zespole wyszukałabym cię w Internecie. Chciałam wiedzieć jaki jesteś bez miliona fanów. Bez reflektorów. Chciałam poznać tego Louisa który nie ma tego wszystkiego. Myślałam że jesteś inny. Widocznie się pomyliłam.- wyrwała swoje ramię z mojego uścisku i pospiesznie odeszła. Nie mogłem pozwolić jej tak odejść. Nie teraz. Czułem że ona będzie ważna w moim życiu. I już jest. Dogoniłem ją w parku. Znowu ją zatrzymałem.

-Wybacz mi. Zachowałem się jak debil. Nie powinienem gadać tego wszystkiego. Sam chciałem żebyś mnie polubiła za to kim jestem a nie za to co mam. A tu od razu wyskakuję ze swoją sławą.- uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

-Byłoby miło. Już cię polubiłam.- mimowolnie się uśmiechnąłem. Usiedliśmy na ławce i dopiero teraz zauważyłem że to ta sama ławka na której jeszcze niedawno zmieszałem z błotem moją byłą dziewczynę. Zaczęliśmy rozmowę. El była niesamowitą dziewczyną. Taką szczęśliwą z życia. Była cudowna i piękna. Chciałem ją lepiej poznać jednak już zaczęło się ściemniać. Chciałem ją odprowadzić do domu. Od razu się zgodziła. Było już trochę chłodno a dziewczyna miała tylko sukienkę bez ramion. Mimo że w dzień był upał teraz było zimno. Ściągnąłem swoją bluzę i zarzuciłem jej na ramiona. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i rumieniąc się podziękowała. Idąc znów zaczęliśmy rozmowę. Mieliśmy tyle wspólnych tematów. Przy niej czułem się szczęśliwy i traktowała mnie jak normalnego chłopaka a nie wielkiego gwiazdora. Po niespełna 10 minutach doszliśmy pod jej dom. Podeszliśmy pod drzwi. Odwróciła się do mnie.

-Podałabyś mi swój numer.- zapytałem rumieniąc się delikatnie. Przeszedł mnie dreszcz niepewności.

-Jasne. – zapisała mi z telefonie swój numer.- dobranoc Louis.- pocałowała mnie w policzek. Otworzyła drzwi.

-Poznam wreszcie twoje nazwisko.- znowu zadałem to samo pytanie.

-Musi pan się postarać żeby uzyskać tą informację panie Tomlinson.- mrugnęła do mnie zaczepnie i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Ta dziewczyna była niemożliwa. Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem do domu. Niedługo potem leżałem już w swoim łóżku. W przypływie chwili chwyciłem za telefon.

„Możemy się jutro spotkać?” mimo później pory szybko dostałem odpowiedź.

„To ma być randka?” uśmiechnąłem się do siebie. w duchu chciałem żebyśmy poszli na randkę. Ale czy nie było za wcześnie.

„Nazwij to jak chcesz. :*” odpisałem.

„Z chęcią z panem pójdę. Panie Tomlinson. :P” droczyła się ze mną.

„Jest mi niezmiernie miło. Dobranoc księżniczko:*” pożałowałem że wysłałem jej tego smsa. Co jeśli to za wcześnie. Usłyszałem brzęczenie telefonu. Bałem się że może mnie wyśmiać i powiedzieć że mam spadać z takimi tekstami. Otworzyłem wiadomość bojąc się bo tam zobaczę.

„Śpij dobrze misiaczku :* pewnie będę w twoich snach :P” zarumieniłem się.

„Na pewno” odpisałem.

„Ty w moich też :*” mimowolnie się uśmiechnąłem. Już nie odpisałem. Odłożyłem telefon na szafkę nocną i po prostu zasnąłem. 



Bridgit POV.

-Skoro już cię obkupiłem musimy się udać w jeszcze jedno miejsce.- powiedział tajemniczo Jamie. Bałam się co on znowu wymyślił. Nie powiem, był bardzo dla mnie miły. Jednak czucie strachu który przy nim czułam cały czas we mnie było. Po prostu po zeszłej nocy nie mogłam mu zaufać. Przecież oni mnie wykorzystali. Ale sama się nie opierałam. Ale tego nie chciałam. Czy to nie podlega pod gwałt? Wydawało mi się to po prostu okrutne. Zostałam już brutalnie zgwałcona przez ojca. Uciekłam w pogoni za lepszym życiem. A co mnie spotkało? Będę kurwą. To się nazywa trafić z deszczu pod rynnę. Po 5 godzinach chodzenia po galerii handlowej miałam już wszystkiego dość. Chciałam po prostu pójść spać. Jamie kupił mi masę rzeczy. Wydał na to fortunę. Nie wchodziliśmy do żadnych innych sklepów w których cena nie była mniejsza niż 200 funtów. To było dziwne nigdy nie chodziłam w tak drogich ciuchach. Były boskie ale po co mi one. No tak przecież muszę się dobrze prezentować. Najbardziej niezręcznie czułam się gdy wybierał mi bieliznę. Kupił mi 7 kompletów. Czarne, białe, czerwone, błękitne, różowe- koronkowe, jedwabne cholera po co mi tyle. Do tego wyzywające i skąpe ubrania które ledwo będą zasłaniać moją nową bieliznę. Byłam zmęczona i głodna.


-Możemy się zatrzymać i coś zjeść? Umieram z głodu- poprosiłam.

-Jasne księżniczko.- uśmiechnął się do mnie. Podeszliśmy do jakiejś restauracji. Ni stąd ni zowąd pojawił się jakiś napakowany gościu i odebrał od Jamiego wszystkie moje torby. Facet uśmiechnął się do mnie uroczo ukazując śnieżnobiałe zęby i dołeczki w policzkach. Zarumieniam się i odwzajemniłam uśmiech. Mężczyzna tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął.

-To Dean.- oświadczył Jamie.- nasz ochroniarz. Jeśli będziesz chciała sama gdzieś wyjść będzie cię ochraniał. Zrozumiałaś.- mówił do mnie jak do małego dziecka.

-Będziecie pozwalali mi samej wychodzić?- zapytałam szczerze zdziwiona. Jamie się zaśmiał i złapał mnie w talii prowadzać w stronę wolnego stolika. Usiedliśmy przy stoiku i zaczęliśmy przeglądać kartę dań.  Wygrałam sałatkę ze smażonym kurczakiem, a Jamie zamówił stek.


-Odpowiadając na twoje pytanie. Tak. Będziesz mogła sama wychodzić. Musimy sobie ufać. My będziemy tobie ufać że nam nie uciekniesz w zamian będziesz dobrze traktowana i niczego ci nie zabraknie. 

-Będę się starać.- uśmiechnęłam się do niego. On do mnie. Zjedliśmy w miłej atmosferze. Mogłam szczerze powiedzieć że Jamie był miły i cholernie przystojny. Po objedzie Jamie poszedł zapłacić a ja wyszłam przed restaurację. Czekałam na niego cierpliwie. Nagle zauważyłam jakąś blondynkę która intensywnie mi się przyglądała. Kojarzyłam ją skądś ale nie miałam pojęcia skąd. Zaraz chwila. To ona była wtedy z tym chłopakiem który mnie oblał kawą. Czy ona też mnie poznała. Zaczęła do mnie podchodzić jednak zatrzymała się tak szybko jak tylko pojawił się Jamie. Czyżby wiedziała kim on jest. Chłopak oplótł mnie ramieniem i razem udaliśmy się do auta. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Widziałam że zbliżamy się na obrzeża miasta. Zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem. „gabinet ginekologiczny” czy on żartuje?!? Popatrzyłam na niego pytającym i przerażonym wzrokiem. Pogłaskał mnie po policzku.

-Musimy cię zabezpieczyć.- odpowiedział na moje niezadane pytanie. Odpięłam pas i razem weszliśmy do środka.


Zayn POV.

Siedziałem w swoim pokoju i wymyślałem tekst do nowej piosenki. Oczywiście nie obyło by się bez Nialla który brzdękał na gitarze. Miałem pustkę w głowie. nie mogłem się skupić na niczym innym tylko na widoku przerażonej dziewczyny.

-Halo. Ziemia do Zayna. Kontaktujesz jeszcze.- Niall machał mi ręką przed oczami.

-Tak tak. Jestem.- zaśmiałem się.

-No nie wiem bo twój telefon dzwoni już 10 minut.- zaśmiał się Niall. Zerwałem się z łóżka i zauważyłem że dzwoni moje słoneczko.  Uśmiechnąłem się sam do siebie. od razu się rozpromieniłem. Co miłość robi z ludźmi? Pospiesznie odebrałem telefon.

-No hej słoneczko.- powiedziałem szczęśliwy. Niall zaczął gestykulować wymioty. Popukałem się w czoło w celu uspokojenia blondyna.

-Hej misio. Nie uwierzysz co ci powiem.- mówiła podekscytowana.

-Słucham cię uważnie.- wykopałem przyjaciela z pokoju naburmuszony zabrał gitarę i wytykając język opuścił pokój. Położyłem się na łóżku i zacząłem słuchać mojej narzeczonej.

-Byłam dzisiaj w centrum handlowym.- oho znowu się zaczyna. Pewnie znalazła jakąś nową sukienkę albo buty. Zaśmiałem się w myślach.

-Zayn słuchasz mnie.- rozbrzmiał głos dziewczyny w słuchawce.

-Wybacz kochanie. Możesz powtórzyć.- poprosiłem zmieszany.

-Więc teraz słuchaj. Umówiłam się z dziewczynami żeby wybrać coś na kolację do twoich rodziców i nie uwierzysz kogo spotkałam.- no teraz byłem ciekaw. – spotkałam tą dziewczynę na którą wylałeś kawę. Tą przerażoną. Pamiętasz ją.- aż się poderwałem z łóżka. obraz dziewczyny znów pojawił się w mojej głowie.- ale to nie jest najlepsze.- co jeszcze mogło się wydarzyć.-chciałam do niej podejść, zagadać. Jednak okazało się że się zadaje z tym właścicielem tego burdelu. Umm nie pamiętam jak się nazywa. Od razu uciekłam. Boję się go. Ciekawe co ich łączy.- dalej jej nie słuchałem. Zastanawiałem się czemu ona się zadaje z tym kolesiem. On jest niebezpieczny.  Przeczesałem włosy dłonią. Co jeśli on ją skrzywdzi. Ale w sumie po co ja się przejmuję. Nie mogę jednak o niej zapomnieć. Moje rozmyślania przerwało trzask drzwi. Później krzyki Paula. O kurwa wywiad!. Zakończyłem połączenie i zbiegłem na dół. Stali już wszyscy. Lou był jakiś dziwny. Podszedłem do niego.

-Co jest?- zapytałem


-Nieważne.- odparł i wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu. Westchnąłem i razem ruszyliśmy za wściekłym Paulem. Coś czuję że będzie piekło.








*************
Boże wybaczcie że tak długo nie dodawałam rozdziału. urwanie głowy. wiem nie mogę się ciągle tym usprawiedliwiać. po prostu też nie wiedziałam jak go napisać. obiecuję że to się nie powtórzy. kolejny na pewno dodam wcześniej. wybaczcie że nic się nie dzieje. obiecuję że zacznie
Kolejny już niebawem 
dziękuję wam za wszystkie obserwacje, komentarze i wyświetlenia. dziękuję po prostu że jesteście i mam nadzieję że będzie was jeszcze więcej :*
KOCHAM WAS 
Hazzowa :****

7 komentarzy:

  1. Najcudowniejszy. <3 <3 <3 <3 <3 Chcę już następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie... ♥ świetne..
    Dawaj następny..:*

    OdpowiedzUsuń
  3. To oowiadanie jest jednym z najbardziej interesujących, jakich czytałam, a fanficów czytam nie wiele.. xD pisz i masz pisać! I jak najprędzej next ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń