Translate

niedziela, 28 września 2014

ROZDZIAŁ 1


Bridgit POV


To było potworne. Leżałam na łóżku w zatęchłej piwnicy mojego rodzinnego domu. to niemożliwe. Jak ja się tu znalazłam. Czy on mnie znalazł. Spojrzałam na swój strój. Miałam na sowie tylko swoją bieliznę. Byłam przykuta do łóżka. Strasznie się bałam bo wiedziałam co może się wydarzyć. Zaczęłam się wierzgać. Starałam się uwolnić z węzłów. Jednak były zbyt ciasno i mocno związane żebym mogła się wydostać. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Tylko nie to. Zaczęłam płakać gdy wyczułam jego obecność. Łzy płynęły po moich policzkach. Szarpałam się jeszcze mocniej gdy wyczułam jego ohydną woń zmieszaną z alkoholem i papierosami. Tania woda kolońska drażniła moje nozdrza. Ten zapach na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Swoją szorstką ręką zaczął jeździć po mojej skórze.  Jego dotyk dosłownie mnie zabijał. Zaczęłam krzyczeć ale wiedziałam że nikt mnie nie usłyszy. Zdarł ze mnie figi a ja przygotowałam się na najgorsze…

Obudziłam się płacząc. Rozejrzałam się. byłam w samolocie. Odetchnęłam z ulgą i otarłam twarz z łez i potu. Siedząca obok starsza kobieta patrzyła na mnie w skupieniu. Czemu ona mi się przygląda. Jezu a może ona mnie poznała. Może mnie zna i powie ojcu gdzie jestem. Zaczęłam szybciej oddychać ze strachu jaki mną zawładnął. Zaczęłam się rozglądać. Czułam wzrok wszystkich ludzi w samolocie. Nie potrafiłam się uspokoić. Na co oni się patrzą zaczęłam płakać. Niech przestaną. Błagam. Nie chcę żeby ktoś mnie oglądał. Jestem brudna i potworna. Na pewno wiedzą co robił ze mną ojciec. Ręce zaczęły mi drżeć. Szybko wstałam. Chciałam uciec. Ale gdzie. Jesteśmy w powietrzu 15 kilometrów nad ziemią. Przepchnęłam się do toalety i zamknęłam się w środku. Zaczęłam histerycznie płakać. Ktoś zapukał do drzwi. Zamarłam. Boże.

-Przepraszam czy wszystko w porządku.-zapytał miły kobiecy głos.

-T.Tak-wydukałam.-zaraz wyjdę.

-Proszę się nie śpieszyć. Usłyszałam że pani płacze więc wolałam się upewnić.-powiedziała słyszałam jak odchodzi. Powoli zaczęłam się uspokajać. Wstałam z zimnej podłogi. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie. Z kieszeni dresów wyciągnęłam chusteczki i zaczęłam zmywać makijaż. Już po chwili miałam czystą twarz. Związałam swoje poplątane włosy w koka. Wzięłam głęboki oddech po czym wyszłam z łazienki. Pośpiesznie usiadłam na swoim miejscu. Wbiłam wzrok w swoje drżące dłonie. Dopiero teraz zauważyłam że nie mam żadnej bluzy a moje ręce wyglądają okropnie. Całe w siniakach i podrapane. Znowu zaczęłam panikować. Nikt nie może tego zobaczyć. Jednak było już za późno.

-Boże święty dziecko co ci się stało.-spanikowałam i znowu łzy cisnęły się w moje oczy. Nie mogę jej powiedzieć. Przecież zacznie mnie osądzać. Nie uwierzy że ojciec mógłby zrobić mi coś takiego.  Powie pewnie że sama go prowokowałam. Lub że sama tego chciałam. Chwyciłam pośpiesznie bluzę i naciągnęłam na posiniaczone ręce.

-Nic odparłam nieuprzejma.

-Jak to nic. Przecież ktoś ci zrobił krzywdę dziecko. Powiedz mi. Pomogę ci.-tylko nie to. Nie potrzebuję pomocy. Sama sobie poradzę.

-Nie pani zasrany interes.-powiedziałam zbyt głośno bo kilka osób odwróciło się w moją stronę karcąc wzrokiem. Kobieta już się nie odezwała. Zrobiło mi się jej trochę żal że tak na nią naskoczyłam się niech nie wtyka nosa w nie swoje sprawy. . Modliłam się żebyśmy jak najszybciej wylądowali. Wiedziałam że przede mną jeszcze długa droga. Myślałam o tym żeby się przespać. Nie chciałam jednak tego bo wiedziałam że wrócę wtedy podświadomie do mojego domu. do ojca. I znów przed oczami będę miała scenę mojego gwałtu. Gwałtu którego dokonał mój własny ojciec. Ciągle czułam jego obleśny odór. Czułam jego ręce na moim ciele. A dolne partie bez przerwy przypominały mi że był we mnie. Że to on pozbawił mnie mojego dziewictwa. Że to on jako pierwszy dotykał mnie w sposób na jaki nie byłam jeszcze gotowa. Mężczyzna który powinien mnie bronić przed takimi właśnie dupkami. Sam stał się takim dupkiem. Tylko dla tego że to właśnie mnie obwiniał o utratę wszystkich których kochał. Tak. Mogę właśnie to powiedzieć. Stracił wszystkich których kochał. Mnie nigdy nie kochał tak jak powinien. Można powiedzieć. Że jedynie mnie tolerował. Zawsze tak było.  Mam nadzieję że on nigdy nie stanie już na mojej drodze. Chcę zacząć wszystko od nowa. Rozpocząć nowy rozdział. Zacząć z czystą kartą. Gdzie nikt nie będzie znał mojej przeszłości. Czy to nie jest piękne. Mogę stać się zupełnie nową osobą. Znaleźć pracę. Dokończyć szkołę. Później pracę. Zawsze chciałam prowadzić małą kawiarenkę. Gdzie ludzie przychodzili by napić się kawy albo zjeść ciastko. Poplotkować ze znajomymi. Mieć domek w którym będę wieść szczęśliwe życie u boku mężczyzny który będzie mnie kochał. Który nie będzie znał mojej przeszłości. Niestety. Bo wiem że jeśli by się dowiedział, zostawiłby mnie. Przecież kto by chciał taką wywłokę. Nikt. Właśnie. Nikt. Nikt nie będzie spotykał się, całował, kochał się z dziewczyną która straciła dziewictwo z własnym ojcem. Nikt przecież w to nie uwierzy że wojskowy, szanowany obywatel kraju, który walczył na froncie za honor i wolność naszego państwa, mógłby zrobić coś takiego swojej córce. Pewnie by mnie wyśmiał i zostawił rozpowiadając wszystko swoim znajomym. Później mijałby mnie na ulicy z szyderczym uśmiechem myśląc o mnie jak o dziwce która uwiodła własnego ojca. Stop. Muszę przestać o nim myśleć. Właśnie w tym momencie usłyszałam komunikat o podchodzeniu do lądowania. Zapięłam pas i zamknęłam oczy. To chyba najgorsza część całego lotu. Już po chwili poczułam jak mocno wylądowaliśmy. Westchnęłam z ulgą i odpięłam pas. Wyszłam jako jedna z pierwszych osób. Po krótkiej chwili znalazłam się na lotnisku czekając cierpliwie na bagaż. Gdy wreszcie go otrzymałam wyszłam z budynku. Przywitał mnie deszcz. No oczywiście. Przecież to Londyn. Szczelniej otuliłam się bluzą i ruszyłam w nieznaną mi drogę…


Zayn POV

Właśnie dzisiaj wróciliśmy do Londynu. To było niesamowite pięć miesięcy. Trasa, koncerty, fani, podpisywanie płyt, rozdawanie autografów, wywiady. To trwało już od 4 lat a nadal nie mogłem się przyzwyczaić. To było coś niesamowitego. Nigdy się nie przyzwyczaję do tego wszystkiego. To jest zbyt niesamowite żeby działo się naprawdę. Czasami boję się że to tylko cudowny sen i że zaraz się z niego obudzę. Przecież jeden człowiek nie może być aż tak szczęśliwy i mieć aż takiego farta jak ja. Tak właśnie to mogę powiedzieć. Mam cholernego farta. Przecież Simon mógł na dobrą sprawę wybrać kogoś innego, jednak wybrał mnie. Jestem wniebowzięty.  Mam wszystko co mi do szczęścia potrzebne. Sławę, fanów, najlepszych przyjaciół na świecie, kochającą się i szczęśliwą rodzinę, niedługo wezmę ślub z miłością mojego życia. Czy jeszcze czegoś potrzebuję. Odpowiedź jest. Prosta. Niczego. Mam wszystko. Tak mi się przynajmniej wydawało. Wróciliśmy właśnie z trasy po Stanach. Fani tam są zwariowani. Niesamowici. Za dwa tygodnie znowu ruszamy w ciąg dalszy trasy. Teraz Azja. Już nie mogę się doczekać. Jestem strasznie podjarany. Wyszliśmy z lotniska przeciskając się przez tłum piszczących fanek. Zatrzymałem się kilka razy żeby rozdać kilka autografów i porobić sobie z nimi zdjęcia. Reszta też z chęcią to robiła. To była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy naszej pracy-uszczęśliwianie fanów. Mógłbym robić to do końca życia. Niestety czas nam na to nie pozwalał. Weszliśmy do czarnej limuzyny i odjechaliśmy do domu. dzisiaj jest dla mnie wyjątkowy dzień. Wreszcie po pięciu miesiącach zobaczę swoją ukochaną. To jedyny minus tego wszystkiego. Rozstania z ukochanymi ludźmi. Niestety trzeba płacić wysoką cenę za to wszystko. Jednak Perrie mnie rozumie. Sama jest w zespole i wie jak wiele to wszystko dla mnie znaczy. Dość szybko dojechaliśmy do domu. weszliśmy do środka i od razu przywitała nas moja i Liama dziewczyna. Blondynka rzuciła się na mnie namiętnie całując. Takie powitania to ja lubię.

-Hej ja też tak chcę.- zaśmiał się Harry. Pokazałem mu tylko środkowy palec. Loczek ruszył do salonu śmiejąc się i kręcąc głową. Niall szybko zniknął w kuchni. Liam witał się namiętnie z Sophia a Lou poszedł od razu do siebie. Nadal jest nie w sosie po rozstaniu z dziewczyną. Mam nadzieję że  mu szybko przejdzie. Przytuliłem mocno do siebie moją przyszłą żonę i schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi.

-Masz ochotę na spacer.-szepnąłem jej do ucha.

-Chętnie. Ale nie jesteś zmęczony?-zapytała.

-Mam dużo energii. Nie tylko na spacer.-przygryzłem płatek jej ucha na co zaśmiała się słodko. Wyszliśmy z domu w objęciach o ruszyliśmy przed siebie. Po 10 minutach szliśmy wzdłuż kafejek. Weszliśmy do jednej i wzięliśmy po kawie. Dalej ruszyliśmy trzymając się za ręce. Opowiadaliśmy sobie wszystko to co działo się przez czas naszej rozłąki. Wiele się wydarzyło choć i tak codziennie ze sobą rozmawialiśmy przez telefon lub Skype. Jednak to nie to samo co teraz. Bardzo się cieszę że mogę ją w końcu dotknąć. Przytulić lub pocałować. Muszę się nią nacieszyć szczególnie że za dwa tygodnie znów wyjeżdżam. Tym razem tylko na miesiąc. No właśnie tylko i aż miesiąc. Idąc tak i śmiejąc się. nie zauważyłem idącej przede mną dziewczyny. Niechcący na nią wpadłem wylewając całą kawę na tajemniczą blondynkę. Dziewczyna krzyknęła gdy gorąca ciecz zetknęła się z jej ciałem. Cholera. Od razu chciałem ruszyć jej z pomocą. Ale wtedy coś dostrzegłem. Dziewczyna była przerażona. I roztrzęsiona. Trzęsła się też z zimna. Była w samej bluzie a było tylko 10 stopni. Coś z nią było nie tam. W ręce trzymała rączkę walizki. Może uciekła z domu.? chciałem jej pomóc. Podszedłem do niej

-Bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem. Odkupię ci te rzeczy.- wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę i gdy chciałem zacząć choć trochę zetrzeć cieczy z jej bluzy odskoczyła pośpiesznie przewracając się na chodniku. Moje zdziwienie jeszcze bardziej wzrosło.

-Proszę. Nie.-złamał jej się głos.-nie dotykaj mnie.-załkała. Boże co jej jest. Tylko chciałem pomóc. Pospiesznie wyciągnęła coś z torby. Okazało się że to była inna bluza. Niebieska z napisem „SKOOL SUCK” uśmiechnąłem się bo taką samą ma Niall. Jednak mój uśmiech zszedł z twarzy gdy dziewczyna zdjęła poplamioną bluzę. Perrie wydała z siebie cichy szloch gdy zauważyła to samo co ja. Ręce dziewczyny wyglądały jakby ktoś ćwiczył na niej jakieś sztuki walki. Teraz wiedziałem czemu nie chciała żebym ją dotykał. Bała się że zrobię jej krzywdę. Łzy stanęły w moich oczach. Dziewczyna szybko założyła świeżą bluzę a brudną wrzuciła do torby. Zebrała się i pośpiesznie odeszła. Chciałem ją zatrzymać ale nie chciałem jej denerwować. Ruszyłem razem z moją dziewczyną w dalszą drogę.

-To było dziwne. I straszne.-powiedziała Perrie.- kto mógł jej zrobić coś tak potwornego.


-Nie mam pojęcia.-powiedziałem odwracając głowę do tyłu. Zauważyłem że tajemnicza dziewczyna przystanęła i patrzyła na nas. Nasze spojrzenia się skrzyżowały a mnie przeszedł dziwny dreszcz. Widziałem jej przerażenie. Było niemal namacalne. Ciekaw byłem czego się bała. I kto ją tak skrzywdził. Czułem że ona jeszcze kiedyś stanie na mojej drodze. Czy chciałem tego? Nie wiem. Po chwili dziewczyna zniknęła w tłumie. 





************
za nami 1 rozdział.
mam nadzieję że nie zanudziłam was na śmierć.
zachęcam do czytania komentowania i obserwowania.
nie obrażę się jak będziecie poleca mojego bloga. oczywiście odwdzięczę się tym samym :****
kolejny rozdział już niebawem tam się więcej już zadzieje
KOCHAM WAS
Hazzowa :****

4 komentarze:

  1. Cudowny. OMG. Pierwszy rozdział i już spotkanie z Zaynem. Czekam na więcej. Z niecierpliwością. ♥ ♥ ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *-*
    Tylko pisz znaki zapytania xd
    ZAYN MA DZIEWCZYNĘ? :O
    Świetny <3
    Czekam na nn! ^^

    http://run-away-with-me-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeezu.. jaki realistyczny.. boże.. cudowny..♥

    OdpowiedzUsuń