Bridgit POV
To było potworne. Leżałam na łóżku w zatęchłej piwnicy
mojego rodzinnego domu. to niemożliwe. Jak ja się tu znalazłam. Czy on mnie
znalazł. Spojrzałam na swój strój. Miałam na sowie tylko swoją bieliznę. Byłam przykuta
do łóżka. Strasznie się bałam bo wiedziałam co może się wydarzyć. Zaczęłam się
wierzgać. Starałam się uwolnić z węzłów. Jednak były zbyt ciasno i mocno
związane żebym mogła się wydostać. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Tylko nie to. Zaczęłam
płakać gdy wyczułam jego obecność. Łzy płynęły po moich policzkach. Szarpałam się
jeszcze mocniej gdy wyczułam jego ohydną woń zmieszaną z alkoholem i
papierosami. Tania woda kolońska drażniła moje nozdrza. Ten zapach na zawsze
pozostanie w mojej pamięci. Swoją szorstką ręką zaczął jeździć po mojej skórze.
Jego dotyk dosłownie mnie zabijał. Zaczęłam
krzyczeć ale wiedziałam że nikt mnie nie usłyszy. Zdarł ze mnie figi a ja
przygotowałam się na najgorsze…
-Przepraszam czy wszystko w porządku.-zapytał miły kobiecy głos.
-T.Tak-wydukałam.-zaraz wyjdę.
Obudziłam się płacząc. Rozejrzałam się. byłam w samolocie. Odetchnęłam
z ulgą i otarłam twarz z łez i potu. Siedząca obok starsza kobieta patrzyła na
mnie w skupieniu. Czemu ona mi się przygląda. Jezu a może ona mnie poznała. Może
mnie zna i powie ojcu gdzie jestem. Zaczęłam szybciej oddychać ze strachu jaki
mną zawładnął. Zaczęłam się rozglądać. Czułam wzrok wszystkich ludzi w
samolocie. Nie potrafiłam się uspokoić. Na co oni się patrzą zaczęłam płakać. Niech
przestaną. Błagam. Nie chcę żeby ktoś mnie oglądał. Jestem brudna i potworna. Na
pewno wiedzą co robił ze mną ojciec. Ręce zaczęły mi drżeć. Szybko wstałam. Chciałam
uciec. Ale gdzie. Jesteśmy w powietrzu 15 kilometrów nad ziemią. Przepchnęłam
się do toalety i zamknęłam się w środku. Zaczęłam histerycznie płakać. Ktoś zapukał
do drzwi. Zamarłam. Boże.
-Przepraszam czy wszystko w porządku.-zapytał miły kobiecy głos.
-T.Tak-wydukałam.-zaraz wyjdę.
-Proszę się nie śpieszyć. Usłyszałam że pani płacze więc
wolałam się upewnić.-powiedziała słyszałam jak odchodzi. Powoli zaczęłam się
uspokajać. Wstałam z zimnej podłogi. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie.
Z kieszeni dresów wyciągnęłam chusteczki i zaczęłam zmywać makijaż. Już po
chwili miałam czystą twarz. Związałam swoje poplątane włosy w koka. Wzięłam głęboki
oddech po czym wyszłam z łazienki. Pośpiesznie usiadłam na swoim miejscu.
Wbiłam wzrok w swoje drżące dłonie. Dopiero teraz zauważyłam że nie mam żadnej
bluzy a moje ręce wyglądają okropnie. Całe w siniakach i podrapane. Znowu
zaczęłam panikować. Nikt nie może tego zobaczyć. Jednak było już za późno.
-Boże święty dziecko co ci się stało.-spanikowałam i znowu
łzy cisnęły się w moje oczy. Nie mogę jej powiedzieć. Przecież zacznie mnie
osądzać. Nie uwierzy że ojciec mógłby zrobić mi coś takiego. Powie pewnie że sama go prowokowałam. Lub że
sama tego chciałam. Chwyciłam pośpiesznie bluzę i naciągnęłam na posiniaczone
ręce.
-Nic odparłam nieuprzejma.
-Jak to nic. Przecież ktoś ci zrobił krzywdę dziecko. Powiedz
mi. Pomogę ci.-tylko nie to. Nie potrzebuję pomocy. Sama sobie poradzę.
-Nie pani zasrany interes.-powiedziałam zbyt głośno bo kilka
osób odwróciło się w moją stronę karcąc wzrokiem. Kobieta już się nie odezwała.
Zrobiło mi się jej trochę żal że tak na nią naskoczyłam się niech nie wtyka
nosa w nie swoje sprawy. . Modliłam się żebyśmy jak najszybciej wylądowali. Wiedziałam
że przede mną jeszcze długa droga. Myślałam o tym żeby się przespać. Nie chciałam
jednak tego bo wiedziałam że wrócę wtedy podświadomie do mojego domu. do ojca. I
znów przed oczami będę miała scenę mojego gwałtu. Gwałtu którego dokonał mój własny
ojciec. Ciągle czułam jego obleśny odór. Czułam jego ręce na moim ciele. A dolne
partie bez przerwy przypominały mi że był we mnie. Że to on pozbawił mnie
mojego dziewictwa. Że to on jako pierwszy dotykał mnie w sposób na jaki nie
byłam jeszcze gotowa. Mężczyzna który powinien mnie bronić przed takimi właśnie
dupkami. Sam stał się takim dupkiem. Tylko dla tego że to właśnie mnie obwiniał
o utratę wszystkich których kochał. Tak. Mogę właśnie to powiedzieć. Stracił wszystkich
których kochał. Mnie nigdy nie kochał tak jak powinien. Można powiedzieć. Że jedynie
mnie tolerował. Zawsze tak było. Mam nadzieję
że on nigdy nie stanie już na mojej drodze. Chcę zacząć wszystko od nowa. Rozpocząć
nowy rozdział. Zacząć z czystą kartą. Gdzie nikt nie będzie znał mojej
przeszłości. Czy to nie jest piękne. Mogę stać się zupełnie nową osobą. Znaleźć
pracę. Dokończyć szkołę. Później pracę. Zawsze chciałam prowadzić małą
kawiarenkę. Gdzie ludzie przychodzili by napić się kawy albo zjeść ciastko. Poplotkować
ze znajomymi. Mieć domek w którym będę wieść szczęśliwe życie u boku mężczyzny
który będzie mnie kochał. Który nie będzie znał mojej przeszłości. Niestety. Bo
wiem że jeśli by się dowiedział, zostawiłby mnie. Przecież kto by chciał taką
wywłokę. Nikt. Właśnie. Nikt. Nikt nie będzie spotykał się, całował, kochał się
z dziewczyną która straciła dziewictwo z własnym ojcem. Nikt przecież w to nie
uwierzy że wojskowy, szanowany obywatel kraju, który walczył na froncie za
honor i wolność naszego państwa, mógłby zrobić coś takiego swojej córce. Pewnie
by mnie wyśmiał i zostawił rozpowiadając wszystko swoim znajomym. Później mijałby
mnie na ulicy z szyderczym uśmiechem myśląc o mnie jak o dziwce która uwiodła
własnego ojca. Stop. Muszę przestać o nim myśleć. Właśnie w tym momencie
usłyszałam komunikat o podchodzeniu do lądowania. Zapięłam pas i zamknęłam
oczy. To chyba najgorsza część całego lotu. Już po chwili poczułam jak mocno
wylądowaliśmy. Westchnęłam z ulgą i odpięłam pas. Wyszłam jako jedna z
pierwszych osób. Po krótkiej chwili znalazłam się na lotnisku czekając
cierpliwie na bagaż. Gdy wreszcie go otrzymałam wyszłam z budynku. Przywitał mnie
deszcz. No oczywiście. Przecież to Londyn. Szczelniej otuliłam się bluzą i
ruszyłam w nieznaną mi drogę…
Zayn POV
Właśnie dzisiaj wróciliśmy do Londynu. To było niesamowite
pięć miesięcy. Trasa, koncerty, fani, podpisywanie płyt, rozdawanie autografów,
wywiady. To trwało już od 4 lat a nadal nie mogłem się przyzwyczaić. To było
coś niesamowitego. Nigdy się nie przyzwyczaję do tego wszystkiego. To jest zbyt
niesamowite żeby działo się naprawdę. Czasami boję się że to tylko cudowny sen
i że zaraz się z niego obudzę. Przecież jeden człowiek nie może być aż tak szczęśliwy
i mieć aż takiego farta jak ja. Tak właśnie to mogę powiedzieć. Mam cholernego
farta. Przecież Simon mógł na dobrą sprawę wybrać kogoś innego, jednak wybrał
mnie. Jestem wniebowzięty. Mam wszystko
co mi do szczęścia potrzebne. Sławę, fanów, najlepszych przyjaciół na świecie,
kochającą się i szczęśliwą rodzinę, niedługo wezmę ślub z miłością mojego
życia. Czy jeszcze czegoś potrzebuję. Odpowiedź jest. Prosta. Niczego. Mam wszystko.
Tak mi się przynajmniej wydawało. Wróciliśmy właśnie z trasy po Stanach. Fani tam
są zwariowani. Niesamowici. Za dwa tygodnie znowu ruszamy w ciąg dalszy trasy. Teraz
Azja. Już nie mogę się doczekać. Jestem strasznie podjarany. Wyszliśmy z
lotniska przeciskając się przez tłum piszczących fanek. Zatrzymałem się kilka
razy żeby rozdać kilka autografów i porobić sobie z nimi zdjęcia. Reszta też z
chęcią to robiła. To była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy naszej
pracy-uszczęśliwianie fanów. Mógłbym robić to do końca życia. Niestety czas nam
na to nie pozwalał. Weszliśmy do czarnej limuzyny i odjechaliśmy do domu.
dzisiaj jest dla mnie wyjątkowy dzień. Wreszcie po pięciu miesiącach zobaczę swoją
ukochaną. To jedyny minus tego wszystkiego. Rozstania z ukochanymi ludźmi. Niestety
trzeba płacić wysoką cenę za to wszystko. Jednak Perrie mnie rozumie. Sama jest
w zespole i wie jak wiele to wszystko dla mnie znaczy. Dość szybko dojechaliśmy
do domu. weszliśmy do środka i od razu przywitała nas moja i Liama dziewczyna. Blondynka
rzuciła się na mnie namiętnie całując. Takie powitania to ja lubię.
-Hej ja też tak chcę.- zaśmiał się Harry. Pokazałem mu tylko
środkowy palec. Loczek ruszył do salonu śmiejąc się i kręcąc głową. Niall szybko
zniknął w kuchni. Liam witał się namiętnie z Sophia a Lou poszedł od razu do
siebie. Nadal jest nie w sosie po rozstaniu z dziewczyną. Mam nadzieję że mu szybko przejdzie. Przytuliłem mocno do
siebie moją przyszłą żonę i schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi.
-Masz ochotę na spacer.-szepnąłem jej do ucha.
-Chętnie. Ale nie jesteś zmęczony?-zapytała.
-Mam dużo energii. Nie tylko na spacer.-przygryzłem płatek
jej ucha na co zaśmiała się słodko. Wyszliśmy z domu w objęciach o ruszyliśmy
przed siebie. Po 10 minutach szliśmy wzdłuż kafejek. Weszliśmy do jednej i wzięliśmy
po kawie. Dalej ruszyliśmy trzymając się za ręce. Opowiadaliśmy sobie wszystko
to co działo się przez czas naszej rozłąki. Wiele się wydarzyło choć i tak
codziennie ze sobą rozmawialiśmy przez telefon lub Skype. Jednak to nie to samo
co teraz. Bardzo się cieszę że mogę ją w końcu dotknąć. Przytulić lub
pocałować. Muszę się nią nacieszyć szczególnie że za dwa tygodnie znów
wyjeżdżam. Tym razem tylko na miesiąc. No właśnie tylko i aż miesiąc. Idąc tak
i śmiejąc się. nie zauważyłem idącej przede mną dziewczyny. Niechcący na nią
wpadłem wylewając całą kawę na tajemniczą blondynkę. Dziewczyna krzyknęła gdy
gorąca ciecz zetknęła się z jej ciałem. Cholera. Od razu chciałem ruszyć jej z
pomocą. Ale wtedy coś dostrzegłem. Dziewczyna była przerażona. I roztrzęsiona. Trzęsła
się też z zimna. Była w samej bluzie a było tylko 10 stopni. Coś z nią było nie
tam. W ręce trzymała rączkę walizki. Może uciekła z domu.? chciałem jej pomóc. Podszedłem
do niej
-Bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem. Odkupię ci te
rzeczy.- wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę i gdy chciałem zacząć choć trochę
zetrzeć cieczy z jej bluzy odskoczyła pośpiesznie przewracając się na chodniku.
Moje zdziwienie jeszcze bardziej wzrosło.
-Proszę. Nie.-złamał jej się głos.-nie dotykaj
mnie.-załkała. Boże co jej jest. Tylko chciałem pomóc. Pospiesznie wyciągnęła
coś z torby. Okazało się że to była inna bluza. Niebieska z napisem „SKOOL SUCK”
uśmiechnąłem się bo taką samą ma Niall. Jednak mój uśmiech zszedł z twarzy gdy
dziewczyna zdjęła poplamioną bluzę. Perrie wydała z siebie cichy szloch gdy
zauważyła to samo co ja. Ręce dziewczyny wyglądały jakby ktoś ćwiczył na niej
jakieś sztuki walki. Teraz wiedziałem czemu nie chciała żebym ją dotykał. Bała się
że zrobię jej krzywdę. Łzy stanęły w moich oczach. Dziewczyna szybko założyła
świeżą bluzę a brudną wrzuciła do torby. Zebrała się i pośpiesznie odeszła. Chciałem
ją zatrzymać ale nie chciałem jej denerwować. Ruszyłem razem z moją dziewczyną
w dalszą drogę.
-To było dziwne. I straszne.-powiedziała Perrie.- kto mógł
jej zrobić coś tak potwornego.
-Nie mam pojęcia.-powiedziałem odwracając głowę do tyłu. Zauważyłem
że tajemnicza dziewczyna przystanęła i patrzyła na nas. Nasze spojrzenia się
skrzyżowały a mnie przeszedł dziwny dreszcz. Widziałem jej przerażenie. Było niemal
namacalne. Ciekaw byłem czego się bała. I kto ją tak skrzywdził. Czułem że ona
jeszcze kiedyś stanie na mojej drodze. Czy chciałem tego? Nie wiem. Po chwili
dziewczyna zniknęła w tłumie.
************
za nami 1 rozdział.
mam nadzieję że nie zanudziłam was na śmierć.
zachęcam do czytania komentowania i obserwowania.
nie obrażę się jak będziecie poleca mojego bloga. oczywiście odwdzięczę się tym samym :****
kolejny rozdział już niebawem tam się więcej już zadzieje
KOCHAM WAS
Hazzowa :****
************
za nami 1 rozdział.
mam nadzieję że nie zanudziłam was na śmierć.
zachęcam do czytania komentowania i obserwowania.
nie obrażę się jak będziecie poleca mojego bloga. oczywiście odwdzięczę się tym samym :****
kolejny rozdział już niebawem tam się więcej już zadzieje
KOCHAM WAS
Hazzowa :****