Louis POV.
Eleanor jest cudowna. Taka idealna. Zabawna i skromna. Wcale
się nie podniecała że taka osoba jak ja siedzi z nią w kawiarni. Właśnie to w
niej najbardziej polubiłem. Mam nadzieję że to nie nasze ostatnie spotkanie.
-Opowiedz mi coś o sobie.- zaproponowała przygryzając ciastko
czekoladowe które sobie zamówiła i popiła kawą. Zdziwiło mnie że taka drobna
dziewczyna pije czarną nie słodzoną kawę. Sam nie potrafiłem przełknąć czegoś
takiego. Dla mnie to było obrzydliwe i strasznie mocne. Jak ona spała w nocy. Uśmiechnąłem
się do niej. Czy to nie cudowne że nic o mnie nie wie. Mogę się pokazać z jak
najlepszej perspektywy.
- Urodziłem się i wychowałem w Doncaster. Od 4 lat tworzymy z chłopakami
zespół. Mamy masę fanów i właśnie skończyliśmy trasę promującą nasz nowy
singiel. Zaczynamy pracę nad kolejnym.- w międzyczasie zauważyłem dziwny grymas
na jej twarzy.- coś nie tak?- pytam. Doncaster
-Ummm wiesz co ja chyba już pójdę.- pospiesznie wstała i
zaczęła kierować się do wyjścia. Cały zdrętwiałem. Powiedziałem coś nie tak? Niewiele
myśląc rzuciłem banknot na stół i wybiegłem za nią. Złapałem ją w połowie drogi
do skrzyżowania. Złapałem ją za rękę i odwróciłem ją w swoją stronę.
-Powiedz mi co zrobiłem źle.-zapytałem przerażony że
spieprzyłem już wszystko na samym początku znajomości.
-Nieważne.- nawet na mnie nie spojrzała. Nie powiem,
zabolało. Spuściła wzrok a ja złapałem ją za podbródek i pociągnąłem go do
góry.
-Proszę powiedz.- poprosiłem.
-Chodzi o to że… że chciałam poznać ciebie a nie ty mi od
razu zacząłeś mówić o tym że jesteś sławny. Gdybym chciała się dowiedzieć o
zespole wyszukałabym cię w Internecie. Chciałam wiedzieć jaki jesteś bez
miliona fanów. Bez reflektorów. Chciałam poznać tego Louisa który nie ma tego
wszystkiego. Myślałam że jesteś inny. Widocznie się pomyliłam.- wyrwała swoje
ramię z mojego uścisku i pospiesznie odeszła. Nie mogłem pozwolić jej tak
odejść. Nie teraz. Czułem że ona będzie ważna w moim życiu. I już jest. Dogoniłem
ją w parku. Znowu ją zatrzymałem.
-Wybacz mi. Zachowałem się jak debil. Nie powinienem gadać
tego wszystkiego. Sam chciałem żebyś mnie polubiła za to kim jestem a nie za to
co mam. A tu od razu wyskakuję ze swoją sławą.- uśmiechnęła się do mnie
delikatnie.
-Byłoby miło. Już cię polubiłam.- mimowolnie się
uśmiechnąłem. Usiedliśmy na ławce i dopiero teraz zauważyłem że to ta sama
ławka na której jeszcze niedawno zmieszałem z błotem moją byłą dziewczynę. Zaczęliśmy
rozmowę. El była niesamowitą dziewczyną. Taką szczęśliwą z życia. Była cudowna
i piękna. Chciałem ją lepiej poznać jednak już zaczęło się ściemniać. Chciałem ją
odprowadzić do domu. Od razu się zgodziła. Było już trochę chłodno a dziewczyna
miała tylko sukienkę bez ramion. Mimo że w dzień był upał teraz było zimno. Ściągnąłem
swoją bluzę i zarzuciłem jej na ramiona. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i
rumieniąc się podziękowała. Idąc znów zaczęliśmy rozmowę. Mieliśmy tyle
wspólnych tematów. Przy niej czułem się szczęśliwy i traktowała mnie jak
normalnego chłopaka a nie wielkiego gwiazdora. Po niespełna 10 minutach
doszliśmy pod jej dom. Podeszliśmy pod drzwi. Odwróciła się do mnie.
-Podałabyś mi swój numer.- zapytałem rumieniąc się
delikatnie. Przeszedł mnie dreszcz niepewności.
-Jasne. – zapisała mi z telefonie swój numer.- dobranoc
Louis.- pocałowała mnie w policzek. Otworzyła drzwi.
-Poznam wreszcie twoje nazwisko.- znowu zadałem to samo
pytanie.
-Musi pan się postarać żeby uzyskać tą informację panie
Tomlinson.- mrugnęła do mnie zaczepnie i weszła do środka zamykając za sobą
drzwi. Ta dziewczyna była niemożliwa. Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem do
domu. Niedługo potem leżałem już w swoim łóżku. W przypływie chwili chwyciłem
za telefon.
„Możemy się jutro spotkać?” mimo później pory szybko
dostałem odpowiedź.
„To ma być randka?” uśmiechnąłem się do siebie. w duchu
chciałem żebyśmy poszli na randkę. Ale czy nie było za wcześnie.
„Nazwij to jak chcesz. :*” odpisałem.
„Z chęcią z panem pójdę. Panie Tomlinson. :P” droczyła się
ze mną.
„Jest mi niezmiernie miło. Dobranoc księżniczko:*” pożałowałem że wysłałem jej tego smsa. Co jeśli to za wcześnie. Usłyszałem brzęczenie
telefonu. Bałem się że może mnie wyśmiać i powiedzieć że mam spadać z takimi
tekstami. Otworzyłem wiadomość bojąc się bo tam zobaczę.
„Śpij dobrze misiaczku :* pewnie będę w twoich snach :P” zarumieniłem się.
„Na pewno” odpisałem.
„Ty w moich też :*” mimowolnie się uśmiechnąłem. Już nie
odpisałem. Odłożyłem telefon na szafkę nocną i po prostu zasnąłem.
Bridgit POV.
-Skoro już cię obkupiłem musimy się udać w jeszcze jedno miejsce.-
powiedział tajemniczo Jamie. Bałam się co on znowu wymyślił. Nie powiem, był
bardzo dla mnie miły. Jednak czucie strachu który przy nim czułam cały czas we
mnie było. Po prostu po zeszłej nocy nie mogłam mu zaufać. Przecież oni mnie
wykorzystali. Ale sama się nie opierałam. Ale tego nie chciałam. Czy to nie
podlega pod gwałt? Wydawało mi się to po prostu okrutne. Zostałam już brutalnie
zgwałcona przez ojca. Uciekłam w pogoni za lepszym życiem. A co mnie spotkało? Będę
kurwą. To się nazywa trafić z deszczu pod rynnę. Po 5 godzinach chodzenia po
galerii handlowej miałam już wszystkiego dość. Chciałam po prostu pójść spać.
Jamie kupił mi masę rzeczy. Wydał na to fortunę. Nie wchodziliśmy do żadnych
innych sklepów w których cena nie była mniejsza niż 200 funtów. To było dziwne
nigdy nie chodziłam w tak drogich ciuchach. Były boskie ale po co mi one. No tak
przecież muszę się dobrze prezentować. Najbardziej niezręcznie czułam się gdy
wybierał mi bieliznę. Kupił mi 7 kompletów. Czarne, białe, czerwone, błękitne,
różowe- koronkowe, jedwabne cholera po co mi tyle. Do tego wyzywające i skąpe
ubrania które ledwo będą zasłaniać moją nową bieliznę. Byłam zmęczona i głodna.
-Możemy się zatrzymać i coś zjeść? Umieram z głodu-
poprosiłam.
-Jasne księżniczko.- uśmiechnął się do mnie. Podeszliśmy do
jakiejś restauracji. Ni stąd ni zowąd pojawił się jakiś napakowany gościu i
odebrał od Jamiego wszystkie moje torby. Facet uśmiechnął się do mnie uroczo
ukazując śnieżnobiałe zęby i dołeczki w policzkach. Zarumieniam się i
odwzajemniłam uśmiech. Mężczyzna tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął.
-To Dean.- oświadczył Jamie.- nasz ochroniarz. Jeśli będziesz
chciała sama gdzieś wyjść będzie cię ochraniał. Zrozumiałaś.- mówił do mnie jak
do małego dziecka.
-Będziecie pozwalali mi samej wychodzić?- zapytałam szczerze
zdziwiona. Jamie się zaśmiał i złapał mnie w talii prowadzać w stronę wolnego
stolika. Usiedliśmy przy stoiku i zaczęliśmy przeglądać kartę dań. Wygrałam sałatkę ze smażonym kurczakiem, a
Jamie zamówił stek.
-Odpowiadając na twoje pytanie. Tak. Będziesz mogła sama
wychodzić. Musimy sobie ufać. My będziemy tobie ufać że nam nie uciekniesz w
zamian będziesz dobrze traktowana i niczego ci nie zabraknie.
-Będę się starać.- uśmiechnęłam się do niego. On do mnie. Zjedliśmy
w miłej atmosferze. Mogłam szczerze powiedzieć że Jamie był miły i cholernie przystojny.
Po objedzie Jamie poszedł zapłacić a ja wyszłam przed restaurację. Czekałam na
niego cierpliwie. Nagle zauważyłam jakąś blondynkę która intensywnie mi się
przyglądała. Kojarzyłam ją skądś ale nie miałam pojęcia skąd. Zaraz chwila. To ona
była wtedy z tym chłopakiem który mnie oblał kawą. Czy ona też mnie poznała. Zaczęła
do mnie podchodzić jednak zatrzymała się tak szybko jak tylko pojawił się
Jamie. Czyżby wiedziała kim on jest. Chłopak oplótł mnie ramieniem i razem
udaliśmy się do auta. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Widziałam że zbliżamy się na obrzeża
miasta. Zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem. „gabinet ginekologiczny” czy
on żartuje?!? Popatrzyłam na niego pytającym i przerażonym wzrokiem. Pogłaskał mnie
po policzku.
-Musimy cię zabezpieczyć.- odpowiedział na moje niezadane
pytanie. Odpięłam pas i razem weszliśmy do środka.
Zayn POV.
Siedziałem w swoim pokoju i wymyślałem tekst do nowej
piosenki. Oczywiście nie obyło by się bez Nialla który brzdękał na gitarze. Miałem
pustkę w głowie. nie mogłem się skupić na niczym innym tylko na widoku
przerażonej dziewczyny.
-Halo. Ziemia do Zayna. Kontaktujesz jeszcze.- Niall machał
mi ręką przed oczami.
-Tak tak. Jestem.- zaśmiałem się.
-No nie wiem bo twój telefon dzwoni już 10 minut.- zaśmiał
się Niall. Zerwałem się z łóżka i zauważyłem że dzwoni moje słoneczko. Uśmiechnąłem się sam do siebie. od razu się
rozpromieniłem. Co miłość robi z ludźmi? Pospiesznie odebrałem telefon.
-No hej słoneczko.- powiedziałem szczęśliwy. Niall zaczął
gestykulować wymioty. Popukałem się w czoło w celu uspokojenia blondyna.
-Hej misio. Nie uwierzysz co ci powiem.- mówiła
podekscytowana.
-Słucham cię uważnie.- wykopałem przyjaciela z pokoju
naburmuszony zabrał gitarę i wytykając język opuścił pokój. Położyłem się na
łóżku i zacząłem słuchać mojej narzeczonej.
-Byłam dzisiaj w centrum handlowym.- oho znowu się zaczyna. Pewnie
znalazła jakąś nową sukienkę albo buty. Zaśmiałem się w myślach.
-Zayn słuchasz mnie.- rozbrzmiał głos dziewczyny w
słuchawce.
-Wybacz kochanie. Możesz powtórzyć.- poprosiłem zmieszany.
-Więc teraz słuchaj. Umówiłam się z dziewczynami żeby wybrać
coś na kolację do twoich rodziców i nie uwierzysz kogo spotkałam.- no teraz
byłem ciekaw. – spotkałam tą dziewczynę na którą wylałeś kawę. Tą przerażoną. Pamiętasz
ją.- aż się poderwałem z łóżka. obraz dziewczyny znów pojawił się w mojej
głowie.- ale to nie jest najlepsze.- co jeszcze mogło się wydarzyć.-chciałam do
niej podejść, zagadać. Jednak okazało się że się zadaje z tym właścicielem tego
burdelu. Umm nie pamiętam jak się nazywa. Od razu uciekłam. Boję się go. Ciekawe
co ich łączy.- dalej jej nie słuchałem. Zastanawiałem się czemu ona się zadaje
z tym kolesiem. On jest niebezpieczny. Przeczesałem
włosy dłonią. Co jeśli on ją skrzywdzi. Ale w sumie po co ja się przejmuję. Nie
mogę jednak o niej zapomnieć. Moje rozmyślania przerwało trzask drzwi. Później krzyki
Paula. O kurwa wywiad!. Zakończyłem połączenie i zbiegłem na dół. Stali już
wszyscy. Lou był jakiś dziwny. Podszedłem do niego.
-Co jest?- zapytałem
-Nieważne.- odparł i wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu. Westchnąłem
i razem ruszyliśmy za wściekłym Paulem. Coś czuję że będzie piekło.
*************
Boże wybaczcie że tak długo nie dodawałam rozdziału. urwanie głowy. wiem nie mogę się ciągle tym usprawiedliwiać. po prostu też nie wiedziałam jak go napisać. obiecuję że to się nie powtórzy. kolejny na pewno dodam wcześniej. wybaczcie że nic się nie dzieje. obiecuję że zacznie
Kolejny już niebawem
dziękuję wam za wszystkie obserwacje, komentarze i wyświetlenia. dziękuję po prostu że jesteście i mam nadzieję że będzie was jeszcze więcej :*
KOCHAM WAS
Hazzowa :****